
W Polsce istnieją cztery rodzaje rodzin zastępczych: spokrewnione, niezawodowe, zawodowe oraz rodzinne domy dziecka. O spokrewnionych rodzinach zastępczych mówimy, gdy o adopcję ubiegają się najbliżsi: dziadkowie, pradziadkowie lub rodzeństwo. Wszystkie inne stopnie pokrewieństwa kwalifikują się już jako rodzina niezawodowa.
Zawodowe rodziny zastępcze w Polsce
446 - 2004 rok
1700 - 2012 rok
Zobacz: "Nie masz syna, bo nie dałeś rady go spłodzić". "Bezdzietne są niekobiece". Jak sobie radzić z presją na dziecko?
Rodzinę zastępczą może tworzyć osoba, która:
- Ma stałe miejsce zamieszkania w Polsce;
- Korzysta z pełni praw obywatelskich i cywilnych;
- W stosunku do naturalnych dzieci nie jest pozbawiona władzy rodzicielskiej;
- Wywiązuje się z obowiązku utrzymania osób z najbliższej rodziny (alimenty);
- Posiada zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia, umożliwiającym odpowiednią opiekę nad dzieckiem;
- Ma odpowiednie warunki mieszkaniowe i stałe źródło utrzymania;
CZYTAJ WIĘCEJ
W Warszawie najwięcej rodzin, bo ponad 70 procent, to te spokrewnione i niezawodowe. – Oprócz osób spokrewnionych są też takie, które mają swoje małe dzieci biologiczne, ale chcą przygarnąć jeszcze kogoś. Są również tacy, którzy odchowali już swoje, ale mają potrzebę kolejnego dziecka. Oczywiście nie brakuje też osób, które nie mogą mieć dzieci – mówi Leszek Kuzak.
Często miałem uczucie, że głównym powodem, dla którego zdecydowali się mnie adoptować była mimo wszystko kwestia finansowa
Życie nieraz pokazało już, że teoria to jedno, a praktyka drugie. Bartek (dane do wiadomości redakcji) w rodzinach zastępczych spędził ponad siedem lat. Ta ostatnia, w której żył najdłużej, była rodziną niezawodową. Rodzice zdecydowali się na wzięcie jednego dziecka pod opiekę – sami mieli już kilka swoich biologicznych.
– Regularnie, co trzy miesiące spotykałem się z koordynatorem. W razie czego zawsze miałem świadomość, że mogę zrezygnować i odejść. Później te spotkania trochę zanikły, ale i tak powiat bardzo dobrze wywiązywał się w tej kwestii – dodaje.
W przypadku rodziny z Pucka padają oskarżenia, że zabrakło nadzoru. Pracownik Centrum Pomocy Rodzinie wyjaśnia nam jednak, że każda rodzina zastępcza jest pod kontrolą specjalnego koordynatora. Ma on – przynajmniej z założenia – stały kontakt z dziećmi, jeżeli podopieczni się skarżą lub sam koordynator widzi, że coś jest nie tak, istnieje możliwość zabrania dziecka z takiej rodziny.
Tragedie, jak ta w Pucku, mogą zdarzyć się wszędzie, zarówno wśród rodzin biologicznych jak i zastępczych. Wszędzie trafiają się ludzie kompletnie nieodpowiedzialni.
Posłanka wyjaśnia, że dawniej rodzice, którzy otrzymywali dziecko właściwie od tego momentu mogli liczyć wyłącznie na siebie. – Dobrą wolą centrów pomocy było wspieranie i organizowanie tych rodzin w jakiekolwiek grupy samopomocowe – tłumaczy posłanka Platformy Obywatelskiej.