To już nie są tylko indywidualne protesty i jawne obnoszenie się z negacją nakazu noszenia maseczek. Przeciwnicy covidowych obostrzeń organizują się w internecie i tych grup zrobiło się już całkiem sporo. Ich członkowie są ze sobą w kontakcie, roznoszą ulotki, niektórzy robią prowokacje w sklepach. Jedna, w Auchan pod Rzeszowem, zyskała już rozgłos. Kim są osoby, które stoją za taki akcjami?
O tym, że antymaseczkowcy skrzykują się w internecie, jako pierwsze napisały rzeszowskie Nowiny24.pl.
"Stop Covid (Rzeszów) oraz Rzeszowska grupa antymaseczkowa podbijają Facebooka. Obie grupy mają już ponad 500 członków. Internauci sprzeciwiają się sanitarnemu reżimowi podczas pandemii koronawirusa" – opisywał 4 września podkarpacki portal.
Dzień później, w sobotę, członkowie tych grup poszli na zbiorowe zakupy do Auchan w podrzeszowskim Krasnem. Odbyły się pod hasłem "Zakupy bez kagańca" i zakończyły niczym przygoda Tomasza Karolaka w IKEA – kasjerzy nie chcieli ich obsłużyć.
W sumie bez maseczek pojawiło się 26 osób. Nie za dużo, ale dali się zauważyć.
Antymaseczkowcy organizują się w sieci
– Ochrona poinformowała ich, że nie zostaną obsłużeni, ale i tak wzięli po kilka rzeczy z półek i ustawili się do wszystkich kas. Kiedy przyszła ich kolej, a ochroniarz widział, że nie mają maseczek, podchodził do kasjerów i mówił, żeby tych osób nie obsługiwać. I faktycznie chyba nikomu nie udało się nic kupić – opowiada nam jeden z mieszkańców, który był świadkiem tej akcji. Widział tylko jedną osobę, która burzyła się, że nie może nic kupić i nawet zaczęła nagrywać jedną z kasjerek.
Nowiny opisywały: "Pracownicy po prostu obracali się i obsługiwali innych, "maseczkowych" klientów. To jednak w żaden sposób nie zniechęcało antymaseczkowców, którzy po prostu przechodzili do innych kas. Sytuacja powtarzała się przy każdym kolejnym stanowisku".
Poprosiliśmy Auchan o stanowisko w sprawie antymaseczkowców. Otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Antymaseczkowcy grupują się w sieci
Dziś jedna z rzeszowskich grup anty-covidowych ma na Facebooku liczy ponad 5 tys. członków. Takich grup jest w Polsce sporo. Bywa, że mają około 200 członków, albo – jak w Łodzi – ponad 2 tys.
– To są grupy miejskie, te ogólne liczą nawet pond 60 tys. osób. Należą do nich bardzo różne osoby. Są lekarze, prawnicy i inne specjalizacje. Jak trzeba pomagają innym, np. przygotowują pisma. Oczywiście, że wszyscy kontaktujemy się między grupami. Mamy swoje sposoby – mówi nam jeden z członków grupy "StopCovid-Łódź i okolice".
Nie ma nic przeciwko, gdy słyszy, że są nazywani antymaseczkowcami. – Na tych, co noszą maseczki, mówimy "covidianie". A my jesteśmy "antycovidianie". Jak ktoś mówi o nas "antycovidianin" czy antymaseczkowiec, nie działa to na nas jak płachta na byka. Żadne obelgi na nas nie działają, bo nie robimy nic, co jest przeciwko prawu. Działamy zgodnie z konstytucją i ustawami – podkreśla.
Akcja w Auchan w Łodzi
Właśnie tu, w łódzkiej Manufakturze – również w Auchan – przeciwnicy noszenia maseczek kilka dni temu przeprowadzili akcję. I podobnie jak w Rzeszowie, też zorganizowali się przez internet.
– Byliśmy pierwszą ekipą, która zrobiła zakupy w IKEA bez maseczek. Nie obyło się bez oporu ze strony sklepu, przyjechała policja, ale udało się. Potem skrzyknęliśmy się i w ostatnią sobotę poszliśmy do Auchan. Było nas ok. 80-100 osób – mówi nasz rozmówca, który brał udział w proteście.
Opowiada, że szli całą grupą. Każdy wziął butelkę wody lub inny drobiazg i poszli do kas. Obstawili wszystkie.
– Przyjechała policja, cały czas pilnowała nas ochrona. Mieliśmy ze sobą ulotki, które rozdawaliśmy, ale potem nam zabroniono. Bez żadnych problemów zrobiliśmy zakupy, nikt nie odmówił obsłużenia nas, przy jednej kasie nawet jedna pani zdjęła przyłbicę – relacjonuje.
Grupy anty-covid tłumaczą
Bez względu na to, czy komuś się to podoba, czy nie, można mieć wrażenie, że wokół maseczek i obostrzeń tworzy się właśnie jakiś oddolny ruch.
– Tak, to ruch oporu. W całej Polsce może to być ok. 50 tys. osób, które mają dostęp do internetu i korzystają z Facebooka. To, co zadziało się w Berlinie, pokazuje, że ludzie zaczynają się budzić – przyznaje w rozmowie z naTemat Aleksandra z Łodzi, która działa w jednej z grup. Razem z innymi przeciwnikami maseczek była ostatnio na wielkim proteście przeciwników obostrzeń w stolicy Niemiec.
– Nie jesteśmy nawiedzonymi ludźmi, którzy nie wierzą w koronawirusa, nie chodzimy specjalnie po sklepach, by denerwować sprzedawców i uprzykrzać im życie. Ludzie nas uważają za zwolenników teorii spiskowych. Media reżimowe przedstawiają nas jak wariatów, podciągają nas pod antyszczepionkowców i osoby, które są egoistyczne i przez nas pandemia będzie trwała wiecznie, bo my na 5 minut nie możemy założyć maseczki. Tu nie o to chodzi – zastrzega od razu.
O co chodzi? – Chodzi o to, że jak damy rządowi palec, zaraz weźmie całą rękę. Zaraz będziemy inwigilowani, będziemy masowo szczepieni. My wierzymy w koronawirusa, ale jest problem z wierzeniem w pandemię. Chodzimy do sklepów bez maseczek tylko dlatego, żeby pokazać sprzedawcom, że nie mogą w świetle prawa wymagać tego od klientów, a Sanepid nakłada kary bezkarnie – odpowiada.
Aleksandra opowiada, co robią. Oprócz akcji jak ta w IKEI, działają w małych grupach lub solo.
– W mojej grupie jest około 20 dowodzących osób. Spotykamy się, dyskutujemy o tym, jak informować ludzi. Organizujemy przemyślane akcje. Nosimy ulotki, przedstawiamy pisma z Ministerstwa Zdrowia, z Sanepidu, od prawników. Pokazujemy statystyki odnośnie śmiertelności. Chcemy merytorycznie uświadamiać ludzi, że na raka czy inne choroby umiera więcej osób. Niekiedy się udaje, a do niektórych nic nie trafia. Nikomu przy tym nie ubliżamy, to my jesteśmy atakowani – mówi.
Dodaje: – Nasza znajoma, idąc na normalne zakupy, nie mając w planach uświadamiania kogoś, została napadnięta na parkingu przez trzech mężczyzn. Nakasłali jej w twarz, życzyli śmierci. Dlatego wszystkie kobiety z naszego grona są zaopatrzone w gaz.
Szykują się na protest 12 września
Działania przeciwników maseczek na pewno wywołują wściekłość u wielu Polaków. Niejeden Polak zgrzyta zębami, gdy widzi innych, jak ostentacyjnie wchodzą do sklepów czy komunikacji. Wyobraźmy sobie, co muszą myśleć lekarze czy stomatolodzy, uzbrojeni od stóp do głów niemal przez cały dzień, nierzadko w dwóch maseczkach na twarzy.
Ale część Polaków na pewno myśli podobnie. Widać to również po komentarzach w sieci. "Antymaseczkowcy w natarciu" – zauważył też "Tygodnik Podhalański", gdy na drzewach w Zakopanem pojawiły się takie oto plakaty:
Członkowie grup mówią, że jest ich coraz więcej. Szykują się też na protest w Warszawie, który ma się odbyć przed Sejmem 12 września pod hasłem "Odwołujemy PlanDemię". Jak mówią, liczą też na sprzedawców. Również 16 września, gdy ma się odbyć strajk przedsiębiorców.
– Cała Polska się zjeżdża. Mamy delegacje z zagranicy, które potwierdzają przyjazd. Myślę, że będzie sporo ludzi. Jest nas coraz więcej osób, którym nie odpowiada reżim wprowadzony przez rząd. Planujemy więcej akcji – mówi jeden z naszych rozmówców.
Reklama.
Odpowiedź Auchan
W kwestii obowiązku zasłaniania ust i nosa, wynikającego z Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 7 sierpnia 2020 r., Auchan stosuje się do litery prawa. Jako Pracodawca zapewniamy maski i przyłbice naszym Pracownikom, a Klientów naszych sklepów prosimy o respektowanie zapisów w/w rozporządzenia.
Zdrowie i bezpieczeństwo tak naszych Pracowników jak i Klientów jest dla nas najważniejsze, dlatego, jeśli pomimo prób przekonania Klienta do założenia osłony ust i nosa nadal spotykamy się z jego odmową, zgodnie z procedurami wezwana zostaje Policja.
Takie postępowanie ma zastosowanie zarówno w przypadku pojedynczych osób, jaki i zorganizowanych akcji.