Nowy program Sportklubu - "Barcelona vs Real Madryt". Pierwszy odcinek, na ekranie atrakcyjna kobieta, Małgorzata Tomaszewska - Słomina. Tak, z tych Tomaszewskich. Córka Jana - tego, który niegdyś zatrzymał Anglię. - Na imprezach obok taty czułam się jak przystawka - mówi mi w wywiadzie. Cała rozmowa jest też o syndromie znanego taty, psychologii i Jose Mourinho.
Nie wiem czy ciężko. Ale nie ukrywam, że go odczuwam. Co prawda od jedenastego roku życia nie mieszkam z moim tatą, ale gdzieś zawsze dziwnym sposobem to wyciekało. Ludzie wiedzieli, że ja jestem z tych Tomaszewskich. No i jeszcze te jego kontrowersyjne wypowiedzi w mediach. Bardzo często słyszę od znajomych: "słuchaj, twój tata powiedział to i to, tutaj tego gościa nazwał tak i tak". Dowiaduję się od nich, bo sama nie oglądam telewizji i nie wiem o wielu rzeczach.
To bardziej pomagało czy przeszkadzało?
Pamiętam sytuację, kiedy pomogło. Podeszłam kiedyś do pewnej bardzo znanej osoby, by dostać od niej autograf. Nie powiem, o kogo chodziło. Byłam małym dzieckiem, a ta znana osoba spojrzała na mnie z takim obrzydzeniem. Jakby chciała zapytać: "Czego tu chcesz? Co tu w ogóle robisz?". Po czym stanął za mną tata i powiedział: "Słuchaj, to jest właśnie ta moja córka". Wtedy autograf otrzymałam od razu. Jasne, że pomagało. Ale miałam też z tego powodu bardzo ciężkie momenty.
Tata ma rację?
Mówiąc te kontrowersyjne rzeczy?
Tak.
Tata ma wiele racji, ale mówi to w niewłaściwy sposób. Podanie tego co on mówi w jakiś tam sposób od razu go szufladkuje i powoduje, że ten przekaz odbierany jest nie tak, jak powinien.
Jan Tomaszewski to osoba wywołująca skrajne emocje. 3/4 Polaków go bardzo nie lubi, najczęściej bezrefleksyjnie kierując się papką medialną. Ceni go powiedzmy co czwarty.
Już dawno nauczyłam się nie czytać komentarzy w internecie. To jest bez sensu.
Pani by mu odradziła iść do polityki? A może pytał o zdanie?
Pytał.
I?
To trudna sytuacja. Musiałam się zastanowić, w końcu powiedziałam, że chyba jednak powinien tam iść. Tata liczy się z moim zdaniem. Inna rzecz, że nie zawsze go słucha.
Dobrze zrobił, że poszedł?
Nie wiem. Ciężko mi to ocenić.
Oglądał pierwszy odcinek programu "Barcelona vs Real Madryt"?
Oglądał. Nawet potem zadzwonił. Powiedział, że jest dumny. Pamiętam, że złożył mi też takie życzenia. Stwierdził: "Życzę sobie, żebym za jakiś czas był przedstawiany jako twój ojciec, a nie ty jako moja córka".
Sport był częstym tematem w domu państwa Tomaszewskich?
Ja uciekałam od piłki nożnej. Przez bardzo długi czas. Pamiętam, że zawsze jak przychodzili znajomi moich rodziców, od razu ktoś prosił, by włączyć jakiś mecz. Zresztą mój tata naprawdę żyje piłką nożną, nie tylko w mediach jest jej pasjonatem. Nawet w domu często powtarza, że chciałby, by wszystko wyglądało właściwie.
Komentarze go bolą?
Myślę, że niezbyt je zna. A to dlatego, że umiarkowanie potrafi posługiwać się internetem. Czasem coś mu przekażę, coś mu przeczytam. A co do uczuć? Nie wiem, my o nich nie rozmawiamy. Z mężczyznami w ogóle ciężko rozmawia się o uczuciach. I tak samo z moim tatą. Ja mu mówię o tym, co czuję, a on raczej nie mówi wtedy o sobie.
Pojawi się pewnie zaraz, a może już się pojawiło, takie typowo polskie sugerowanie, że pewnie tatuś zadzwonił, zna kogoś w redakcji i chwilę później córka ma pracę.
A pewnie, że tak! Nawet spodziewam się takich komentarzy. Wiem, że one będą mimo wszystko. Nawet jak udowodnię, że jestem dobra w tym, co robię. Tutaj żadnej pomocy nie było. Wysłałam CV do Sportklubu i dostałam się przez rozmowę kwalifikacyjną. Tyle. Ale nie wykluczam, że w przyszłości taka pomoc może być pomocna w mojej karierze. Nie wiem, może będę musiała dotrzeć do jakiejś ważnej osoby w świecie piłkarskim i wtedy skontaktuję się z tatą. I nie sądzę, by było to jakąś ujmą.
Komentarz pod tekstem na realmadrid.pl:
To już nie ma lepszych dziennikarzy i innych nazwisk tylko Tomaszewska :/
Dziennikarstwo było pierwszym pani wyborem?
Pierwszym wyborem była psychologia. A nie, przepraszam, jeszcze wcześniej była socjologia. Ale to był krótki epizod, rok na SWPS. Po nim zrezygnowałam, przeniosłam się na psychologię i jestem z tego kierunku zadowolona, bo on pozwolił mi szerzej patrzeć na życie.
Dziennikarzowi jest łatwiej po psychologii? Gdy prowadzi program z gośćmi, oparty na dialogu?
Według mnie tego zawodu nie da się nauczyć tak od a do z. Psychologiem po prostu się jest. Od urodzenia, mając umiejętności komunikacji. Ale jeżeli ktoś ich nie ma, a pójdzie na psychologię, to to mu nie pomoże.
To pani debiut w mediach, prawda?
Siedziałam trochę w modelingu, od piętnastego roku życia. Byłam w supermarkecie, jakaś pani mnie zaczepiła i zaprosiła na casting. Także wiedziałam, co robić przed kamerą. Ale od strony dziennikarza, od strony pytającej, tutaj nie miałam żadnych doświadczeń.
Tu zobaczysz pierwszy odcinek programu "Barcelona vs Real Madryt":
Przed wywiadem zapytałem kolegi z branży, czy zna jakąś dobrą polską dziennikarską sportową. Chwilę się wahał, po czym powiedział "hmmm… chyba nie".
Ale co to znaczy być dobrą dziennikarką sportową? Mieć wiedzę? Być kompetentną? To są bardzo nieostre pojęcia. Nie wiem, czy będę dziennikarką sportową. Nie wiem. Na razie mam pierwszy program. Na początku w ogóle wahano się, czy rzucić mnie do piłki nożnej czy do motoryzacji. Mój mąż był kiedyś kierowcą, więc mógłby mi pomagać. A w piłce ekspertem jest tata.
Lubi pani piłkę nożną?
Tak.
A jak brzmiałaby odpowiedź na to pytanie trzy lata temu?
Powiedziałabym, że nie. Choć, nie, inaczej - że się nie interesuję.
Długo przygotowywała się pani do pierwszego odcinka?
Jakieś cztery dni. Dużo czytałam, poza tym oglądałam uważnie mecze Realu i Barcelony. Szczególnie zależy mi na tym, żebym wiedziała wszystko dookoła spraw, o które pytam. Żebym umiała pociągnąć jakiś wątek albo zareagować na czyjąś odpowiedź.
Program nazywa się " FC Barcelona vs Real Madryt", a ja zapytam inaczej: Barcelona czy Real?
Chodzi o to, kto jest mi bliższy?
Tak.
Barcelona to świetny zespół, a Real to znakomite indywidualności. Cóż, nie ukrywam, że zawsze najbardziej ceniłam właśnie indywidualności. Ale oficjalnie to Barcelona ma w Polsce więcej kibiców. Z tymi Realu jest sporo gorzej, są mniej zjednoczeni.
Załóżmy, że jest możliwość zaproszenia dowolnego rozmówcy. I porozmawianie z nim. Kto by to był?
Mourinho.
Bo?
Jest genialnym strategiem, przywódcą. I o właśnie o to chciałabym go na pewno zapytać. O to, jak on to robi. Ale obawiam się, że nic by nie powiedział. Że by milczał. Bo i po co zdradzać swoje największe tajemnice jakiejś dziennikarce z Polski (śmiech).
Ktoś napisał pod jednym z tekstów, że stacja, wybierając panią, pokazała, że wygląd jest ważniejszy od kompetencji.
(Chwila milczenia). Wie pan, to jest telewizja. Specyficzne miejsce. Tutaj przede wszystkim trzeba wyglądać. Ale też mówić. Dla mnie ta druga umiejętność jest niemniej istotna.
Pani ją ma?
Myślę, że mam. Jeśli się okaże, że nie, nie muszę być dziennikarką. Jeszcze nie znalazłam swej drogi. Ciągle jej szukam.
Komentarz pod tekstem na realmadrid.pl:
Tomaszewski ma taką córe? no nieźle nieźle.
Jest jakiś dziennikarz, dziennikarka, od którego stara się pani czegoś nauczyć?
Uwielbiam Kubę Wojewódzkiego.
Załóżmy, że zaprasza Jana Tomaszewskiego z córką. Poszłaby pani?
Nie wiem.
Czemu? Lęk przed byciem wyśmianą? Czy raczej myśl, że jeszcze za mało się znaczy?
Mojego tatę zapraszano na wiele imprez. Często proszono go o to, by przyszedł z córką. Prawie zawsze odmawiałam. Kiedy już byłam na takich imprezach to było to dziwne doświadczenie. On, taka legenda z boiska, a obok ja. Czułam się jak, jak…
Przystawka?
Dokładnie.
Pani tata ma parcie na szkło?
O to trzeba by jego zapytać.
A pani? Załóżmy, że dzwoni telefon i ktoś zaprasza do udziału w jakimś show. Nie wiem, taniec, śpiew. Ola Kwaśniewska i Kasia Tusk takie telefony już odebrały.
To był ich wybór, że się zgodziły. Na pewno nie będę ich krytykować. A co do mnie, to nie mówię nie. Ale kluczowa jest jedna rzecz. Na pewno nie mogłabym być w takim programie dla samego bycia. On musiałby coś ze sobą nieść.