
Według przeprowadzonych badań, które pamiętam z liceum, odbiorca komunikatu w mniejszym stopniu koncentruje się na słowach nadawcy, na jego kolejnych myślach. Analizuje raczej, jak to jest mówione, jakim tonem, z jaką intonacją. Kluczowa jest mowa ciała.
Pan Jan znany jest aktualnie z tego ,że jest znany , reszta to zaściankowość , brak wykształcenia , nacjonalizm . W końcu musiał być powód by znaleść się na listach Pis-u .
Jan Tomaszewski mówi o rzeczach ważnych. O tożsamości, identyfikacji z drużyną narodową. Jego teza, gdyby wyrazić ją prościej, brzmiałaby: "Nie zgadzam się z tym, że każdy Polak musi zawsze kibicować swej reprezentacji, niezależnie od tego co się z nią dzieję. W momencie gdy, żeby tylko osiągnąć sukces, pospiesznie przyznaje się polskie obywatelstwa, ja, ale i każdy inny mój rodak, mam prawo powiedzieć: weto. Powiedzieć, że ja takiej drużynie kibicował nie będę".
Tak więc Tomaszewski dotyka problemu ważnego, ale według mnie w dużej mierze to on sam jest winien, że tak jest odbierany. Musiał mówić, że na Euro będzie kibicował Niemcom? Musi używać tak mocnych słów jak "odpad" czy "śmieć" na określenie naszego nowego reprezentacyjnego stopera Damiena Perquisa? Musi powtarzać w kółko pewne wyuczone formułki, takie jak "przekręt narodowy", "nie mój cyrk, nie moje małpy" czy "kadra hańby"? Wyobraźmy sobie kibica Legii, który nie zgadza się z polityką transferową stołecznego klubu, wchodzi na Żyletę i w trakcie meczu Legia - Widzew zaczyna głośno wspierać dopingiem gości. Reakcje byłyby podobne jak pod naszym wywiadem.
Swoje dorzuciło też wstąpienie do PiS. Jedną z niezaprzeczalnych zalet Tomaszewskiego jest to, że w ostatnich latach w swoich anty-PZPN-owskich sądach jest konsekwentny. Jak uderzał najpierw w Dziurowicza, tak potem w Listkiewicza. Jak krytykował korupcję, tak krytykuje. Tymczasem w momencie gdy wszedł do parlamentu, jego krytykanci dostali do ręki nowy argument. Jeden z nich umieszcza komentarz pod naszym wywiadem: "bliżej mu do buraka z targowiska niż do polityka", a drugi odwołuje się do jego przeszłości, z którą notabene nie ma problemu, pisząc: "był członkiem PRON, teraz jest tylko członkiem".
Troszeczke sie nam Jasio zagalopowal, ale zamiast skorygowac niektore swoje opinie, brnie coraz glebiej. Mam wrazenie, ze zdaje sobie z tego sprawe, obserwujac jego mimike w momencie zadawania pytan. Jednak upor nie pozwala mu wycofac sie z raz wypowiedzianych slow. Kiedys moj znajomy powiedzial, ze "dac krowie wystarczajaco dlugi sznur, to sama sie w niego zaplacze" (o nie, absolutnie nie porownuje p. Tomaszewskiego do krowy). Pamietam dobrze jak zatrzymal Anglie.
Zadzwonił do mnie w środę kolega, oglądał poniedziałkowy program Tomasza Lisa. Chciał podzielić się swoją opinią. - Wiesz co, ja myślę, że im bliżej Euro, tym Tomaszewski będzie bardziej osamotniony. Coraz więcej ludzi będzie popadać w euforię, wspierać tę naszą reprezentację, nawet gdyby dokooptowano do niej Egipcjanina czy Kameruńczyka - powiedział. W pełni podzielam to zdanie.