Służby weszły do mieszkania sędzi Beaty Morawiec. W wyniku przeszukania zabezpieczyły laptopa. Działania służb mają mieć związek ze śledztwem Prokuratury Krajowej, która ma zamiar postawić sędzi kilka zarzutów, w tym przywłaszczenie środków publicznych. Na razie jednak Morawiec ma immunitet i nie może posiadać statusu osoby podejrzanej.
Prokuratura Krajowa chce postawić sędzi Beacie Morawiec zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Grozi za nie kara 10 lat pozbawienia wolności.
Dlatego, jak dowiedział się portal Onet.pl, Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wniosek o uchylenie immunitetu sędzi, gdyż teraz nie może ona mieć statusu osoby podejrzanej.
Sama sędzia Morawiec zarzuty kwituje krótko: – Ręce mi opadają. (...)Ja w 2012 r. - gdy rzekomo miałam ten telefon i inne "frukta" przyjmować - byłam zastępcą rzecznika dyscyplinarnego w Sądzie Okręgowym w Krakowie. I naprawdę, nie do mnie zwracano się z jakąś dziwną propozycją "pokazu" telefonów komórkowych – komentuje na łamach portalu jeden z zarzutów rzekomego przyjęcia od podsądnego telefonu komórkowego Beata Morawiec.
Proces z Ziobro
Przypomnijmy, że sędzia wytoczyła proces o zniesławienie ministrowi sprawiedliwości. Chodziło o odwołanie jej w 2017 roku ze stanowiska prezes Sądu Okręgowego, które łaczono z zatrzymaniem dyrektorów Sądu Apelacyjnego. Morawiec domagała się przeprosin od Zbigniewa Ziobry. Gdy te sie nie pojawiły, wytoczyła mu proces i wygrała. Wkrótce odbędzie się apelacja w tej sprawie.