Została odwołana telefonicznie w trakcie urlopu. W tym samym czasie CBA zatrzymało kilku dyrektorów krakowskich i wrocławskich sądów i ogłosiło, że ma to związek z aferą korupcyjną. Odchodząca ze stanowiska prezes Sądu Okręgowego Beata Morawiec zwołała konferencję prasową i przy aplauzie kilkudziesięciu sędziów oświadczyła, że domaga się od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro oficjalnych przeprosin. Zapowiedziała też pozwy o naruszenie jej dóbr osobistych.
Zdaniem Morawiec, naganne jest bowiem wiązanie sprawy jej odwołania z zatrzymaniem dyrektorów Sądu Apelacyjnego. – To skrajnie nieuczciwe – podkreśliła. Resort Ziobry odpowiedział, że nie poprawi informacji, "ponieważ podał wyłącznie prawdziwe dane”.
Prof. Widacki: Ma szanse wygrać z Ziobrą
Warto zaznaczyć, że Sąd Okręgowy w Krakowie to ten sam sąd, który odmówił ostatnio badania apelacji od wyroku uniewinniającego czworo lekarzy leczących Jerzego Ziobrę, ojca ministra sprawiedliwości i wystąpił do Sądu Najwyższego o przeniesienie sprawy do innego sądu.
– Jeżeli sądy będą jeszcze sądami, to prezes Morawiec ma szanse wygrać taką sprawę. Minister zgodnie z obowiązującą ustawą ma prawo odwołać prezesa, natomiast nie powinien tego uzasadniać w sposób wprowadzający w błąd, w sposób oszczerczy. Moim zdaniem narusza to dobra osobiste odwołanej prezes – ocenia w rozmowie z naTemat prof. Jan Widacki, adwokat, który jest też pełnomocnikiem jednej z lekarek ze sprawy śmierci ojca Ziobry.
–Jeżeli sądy będą jeszcze sądami, to akurat taki pozew ma ogromne szanse powodzenia. Tutaj chodzi o wydźwięk odwołania. To tak jakby pracodawca pana zwolnił uzasadniając to kradzieżami jakie miały miejsce w budynku redakcji – tłumaczy Widacki.
Nic dziwnego, że prezes Morawiec poczuła się dotknięta. – Informacja, która pojawiła się na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości, a następnie powtórzona przez niektóre media, wskazująca na przyczyny odwołania, jest nieprawdziwa oraz naruszające moje dobra osobiste –podkreśliła na konferencji prasowej.
Zaznaczyła, że wyniki sądu były "uzyskiwane mimo zaniedbań ze strony resortu”. – Obciążanie za złe wyniki jest tylko pretekstem do dokonywania zmian mających na celu przejęcie wpływu na sądy powszechne przez władze wykonawczą – dodała.
Ministerstwo się nie wycofuje
Sędzia zaznaczyła, że "skrajnie nieuczciwe i naruszające jej dobra osobiste jest wykorzystywanie zatrzymania niektórych dyrektorów sądu apelacji krakowskiej jako pretekstu do mojego odwołania”.
Resort nie zamierza się jednak wycofać ze swoich sugestii. "Ministerstwo Sprawiedliwości oświadcza, że komunikat o odwołaniu Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie sędzi Beaty Morawiec zawiera wyłącznie prawdziwe informacje o powodach odwołania, a wyrażone w nim opinie są w pełni uprawnione. Ministerstwo Sprawiedliwości podtrzymuje stanowisko z komunikatu i nie zostanie on usunięty ze strony internetowej” – podano.
Ta wymian zdań na linii była prezes- resort Ziobry pokazuje, że sprawa znajdzie zapewne swój finał w sądzie. Ale po zmianach przeprowadzanych przez Ziobrę i PiS w wymiarze sprawiedliwości może to być nierówna walka. I być może tylko o honor.
– Osobiście nigdy nie zetknąłem się z panią prezes, nie prowadziłem sprawy, w której orzekała. Ale uważam, że krakowski sąd był bardzo dobrze zarządzany, co jest raczej wyjątkiem niż regułą – mówi Widacki.
– Pani prezes ma rację zwracając uwagę na uzasadnienie jej odwołania. Nadużycia w sądach krakowskich i afera korupcyjna - nawiasem mówiąc tam nie ma zarzutów korupcyjnych tylko chodzi o wyłudzenia - dotyczą pionu administracyjnego. Dyrektorzy administracyjni nie podlegają prezesom sądów – tłumaczy Widacki.
Według niego, polski wymiar sprawiedliwości znajduje się w takiej sytuacji, w jakiej dawno się nie znajdował. – Myślę, że takie występowanie na drogę sądową przez sędziów to będą precedensy, ale jeśli jeszcze sądy będą sądami, to akurat ten pozew ma ogromne szanse – ocenia.
"Życie jest ciągłą walką, a pokój... "
Wyjaśnijmy, że dyrektor sądu okręgowego podlega dyrektorowi sądu apelacyjnego, a on bezpośrednio ministrowi sprawiedliwości.
Prezes Morawiec zaznaczyła także, że wbrew zarzutom ministerstwa krakowski sąd okręgowy miał wyniki lepsze od 23 innych tego typu sądów. – Dostałam pocztą kartkę od pracownika Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza, który jest już na emeryturze. Tam jest jedno piękne zdanie: 'Życie jest ciągłą walką, a pokój jest tylko owocem zwycięstwa' – mówiła łamiącym się głosem.
Morawiec pełniła funkcję prezes krakowskiej "okręgówki" od stycznia 2015 roku po zakończeniu 6-letniej kadencji swojej poprzedniczki na tym stanowisku Barbary Baran. Wcześniej była zastępczynią rzecznika dyscyplinarnego Sądu Okręgowego w Krakowie.
Kandydaturę Beaty Morawiec zaakceptowało ponad 90 proc. członków Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, a potem minister sprawiedliwości, którym był wówczas Cezary Grabarczyk z PO.
Sędzia Morawiec orzekała w Wydziale IV Karnym Odwoławczym Sądu Okręgowego. Jest absolwentką wydziału prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1987 –1996 była aplikantem sądowym, kuratorem zawodowym dla nieletnich, asesorem w Wydziale III Rodzinnym Sądu Rejonowego dla Krakowa–Podgórza, następnie sędzią Wydziału II Karnego, a od 2000 r. prezesem tego sądu.
Tak się złożyło, że kilka dni po odwołaniu Morawiec krakowski sąd miał się zajmować sprawą apelacji od wyroku uniewinniającego czworo lekarzy leczących Jerzego Ziobrę, ojca ministra sprawiedliwości.
Sąd zdecydował, że wystąpi do Sądu Najwyższego o przeniesienie sprawy do innego sądu
W lutym tego roku, po prawie 11 latach postępowań, krakowski Sąd Rejonowy uniewinnił lekarzy.
Sprawa śmierci ojca Ziobry nadal się ciągnie
Jerzy Ziobro zmarł w szpitalu w lipcu 2006 roku. "Sąd nie znalazł podstaw do stwierdzenia, że istnieje związek między decyzjami i działaniami lekarzy a śmiercią Jerzego Ziobry” – tak sędzia Agnieszka Pilarczyk uzasadniała wyrok w lutym 2017 roku. Dodała, że obszerny materiał dowodowy nie potwierdza, że doszło do błędu medycznego.
Matka ministra Krystyna Kornicka-Ziobro w mowie końcowej przed Sądem Rejonowym stwierdziła, że nie liczy na "sprawiedliwy wyrok od tego sądu”. Apelację złożył prokurator, który w trakcie procesu przystąpił do sprawy po stronie rodziny Ziobrów, a także pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, Krystyny Kornickiej-Ziobro oraz jej synów Zbigniewa i Witolda Ziobrów.
– Sąd Najwyższy będzie teraz musiał ściągnąć akta z Krakowa. Będzie musiał rozważyć ten wniosek. To może potrwać. Z kolei, jak zadziała wyjątkowo szybko, to będzie to znowu niebezpieczny precedens – podkreśla prof. Widacki.