Jarosław Jakimowicz i jego była żona, malarka Joanna Sarapata mają wspólnego syna - 20-letniego Jovana. Artystka opowiedziała "Faktowi" o ich relacji i tym jak się dogadują. Starają się nie rozmawiać o polityce, gdyż mogliby się pokłócić.
Dziennikarka "Faktu zapytała artystkę, co sądzi o wystąpieniach byłego męża, w których m.in.
nie szczędzi pochwał władzy. – Mamy wspólnego syna, który studiuje politykę w Londynie. I I on miał z tym duży problem. Spytał mnie, co teraz będzie, skoro z tatą tak bardzo się różnimy. Ja mu powiedziałam: synu, mądry polityk i dobry dyplomata wie, że swoboda wypowiedzi i demokracja polega na tym, że każdy może mieć swoją wizję – odpowiedziała.
– Tylko idiota mówi, że drugi jest idiotą, tylko dlatego, że myśli inaczej. To, że myślimy inaczej, nie znaczy, że jesteśmy wrogami i nie pójdziemy jutro na kawę. Wymiana zdań jest podstawą dyplomacji i kultury. Powiedziałam Jovanowi, że nie ma znaczenia, jakie kto ma poglądy. Rodzina to rodzina, żadna polityka, żadna religia nie powinna ludzi rozdzielać. Jeżeli ich rozdziela, to znaczy, że są na niskim poziomie. My się szanujemy i akceptujemy – zapewnia była żona Jakimowicza.
Jovan mieszka od czterech lat w Anglii, dlatego rzadko spotyka się z ojcem. – Myślę, że za dużo o polityce nie rozmawiają, bo Jarek wiedząc, że syn ma inne poglądy, nie zaostrza tematu - i Jovan też – przyznaje Sarapata. Wyznała też, że ma poglądy liberalne, podobnie jak i syn. –Fizycznie był bardzo podobny do ojca, kiedy był młody. Ale wychowywał się ze mną, więc myślę, że psychicznie i poglądowo jest podobny do mnie.