
Jakimowicz wypłynął na antysemityzmie i krytyce LGBT mniej więcej w tym samym czasie co Zofia Klepacka. O homofobicznej sportsmence póki co jest cicho, tymczasem o nim jest coraz głośnej. Przypomnijmy, że celebryta stanął po stronie windsurferki w minione wakacje. Zaatakował przy okazji Borysa Szyca, który doradził jej oddać medale, bo "przynosi wstyd".
Jakimowicz i Pągowski znają się od dawna. Ten pierwszy był bożyszczem nastolatek po filmie "Młode wilki", a drugi dyrektorem artystycznym "Playboya". To naturalne, że ich drogi się zeszły. – Pamiętam, co się działo, kiedy pojawialiśmy się w Międzyzdrojach. Ludzie go ubóstwiali – wspomina Pągowski.
Teraz jestem niemile zaskoczony. Przyjaźniliśmy się, uważałem go za naprawdę fajnego faceta, z którym się dobrze rozmawiało. Nie był kimś, kto przesadza z alkoholem, jest agresywny, bije się w knajpach. Nie mam pojęcia co się stało z tym człowiekiem.
Po swoich słowach o LGBT Jarosław Jakimowicz stracił pracę w serialu. Szybko jednak się odkuł. Niedawno oddał kuriozalny hołd Antoniemu Macierewiczowi na antenie TVP. – Dziękuję za te 50 lat walki o niepodległość. Dziękuję za kraj, w którym żyję w imieniu moich dzieci, Polaków. Jestem dumny i zaszczycony – powiedział aktor w programie "Jedziemy".
– Byłem w szoku po tym co co zobaczyłem. Obrażał, przedrzeźniał zaproszonego dziennikarza, a do tego chciał się z nim bić, bo ten go nazwał "ofiarą". Zachowywał się tak, jakby nie zrozumiał pytania. A wcześniejszych wywiadach i wypowiedziach sam wspominał, że jest ofiarą hejtu Szyca i Pągowskiego – mówi mój rozmówca.