– Jesteśmy przygotowani na opcję rządu mniejszościowego, jak i na wcześniejsze wybory – powiedział szef Komitetu Wykonawczego PiS. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść po weekendzie. Krzysztof Sobolewski przyznał też, że kryzys w PiS nie zaczął się od ustawy o ochronie zwierząt.
Sobolewski potwierdził to, o czym mówi coraz więcej polityków i komentatorów. Kryzys w Zjednoczonej Prawicy nie zaczął się od kontrowersji wokół ustaw o ochronie zwierząt oraz bezkarności urzędników. One były po prostu kolejnym z wielu punktów spornych.
– Projekt noweli ustawy dotyczącej ochrony zwierząt okazał się "papierkiem lakmusowym" sytuacji panującej w Zjednoczonej Prawicy. Ostrzeżeniem, jak w przyszłości mogą zachować się nasi koalicjanci – powiedział Sobolewski.
W podobnym tonie wypowiadał się Radosław Fogiel. Zastępca rzecznika PiS powiedział Wp.pl: – Problemy narastały od jakiegoś czasu. Liczyliśmy na to, że negocjacje, które do pewnego momentu toczyły się w sposób napawający optymizmem to zmienią, ale widzę, że nie, i bardzo nad tym ubolewam.
Fogiel dodał też, że "negocjacji koalicyjnych Zjednoczonej Prawicy już nie ma". – Ponieważ nasi partnerzy w dobitny sposób dali do zrozumienia, że współpraca z ich strony nie istnieje – tłumaczył wicerzecznik PiS
O tym mówił również Sobolewski. – Nie bez powodu rozmowy dotyczące nowej umowy koalicyjnej pomiędzy: PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem się przeciągały. Nasi koalicjanci mieli podczas negocjacji wygórowane żądania, nieadekwatne do stanu ich posiadania – zdradził polityk w wypowiedzi cytowanej przez Onet.
Uchylił też rąbka tajemnicy w kwestii przyszłości koalicji. – Jesteśmy przygotowani na opcję rządu mniejszościowego jak i na wcześniejsze wybory. Ostateczną decyzję podejmie kierownictwo partii, które zbierze się po weekendzie – zapowiedział.
Z kolei tuż przed weekendem, w piątkowy wieczór, w Krakowie doszło do spotkania z udziałem wierchuszki PiS. Europoseł Ryszard Czarnecki powiedział dziennikarzom, że ustalenia rozmów były "bardzo pozytywne", a koalicja ma funkcjonować dalej. Było to zaskakujące, bo wcześniej wydawało się, że rozłam w Zjednoczonej Prawicy jest nieunikniony.