Papier toaletowy, makaron i ryż znikają z półek sklepów w Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy znowu zaczęli gromadzić zapasy. Ponieważ apele o rozsądek szefów sieci marketów na nic się zdały, wprowadzono reglamentację produktów.
Sceny jak z początków pandemii rozgrywają się w Wielkiej Brytanii po tym, jak premier Boris Johnson stwierdził, że zbliża się druga fala koronawirusa. Zapowiedział też możliwość ponownego wprowadzenia ogólnokrajowej blokady.
– Wszystkie osoby, które mogą pracować z domu, powinny to robić, a wszystkie puby, bary i restauracje w Anglii mogą obsługiwać klientów tylko przy stolikach i mogą być otwarte tylko do godz. 22 – mówił.
Do tego podniesiono taryfikator kar za brak maseczki z 100 do 200 funtów oraz rozszerzono obowiązek ich noszenia o pracowników sklepów, taksówki i lokale gastronomiczne.
Te zapowiedzi wywołały panikę w Wielkiej Brytanii. Mimo iż właściciele sklepów podkreślają, że stany magazynowe są dobre, więc nie należy gromadzić zapasów, to klienci zaczęli wyjeżdżać z marketów z wypełnionymi po brzegi wózkami.
Dlatego też wprowadzono reglamentację produktów, które są masowo wykupowane. Chodzi o papier toaletowy i środki dezynfekujące. – Poszedłem do Costco, ponieważ w domu zostały tylko trzy rolki papieru toaletowego, a papier toaletowy został całkowicie wyprzedany – mówił jeden z klientów.
W sieci supermarketów Morrisons jedna osoba może teraz kupić najwyżej trzy opakowania. – Nasze stany magazynowe tych produktów są dobre, ale chcemy mieć pewność, że są one dostępne dla każdego – zapewnił rzecznik firmy.
Z kolei szef Tesco Dave Lewis podkreślał, że nie ma potrzeby robienia takich zapasów, ponieważ wprowadzone restrykcje nie wpłyną na zakłócenie łańcucha dostaw. Problemy może jednak wywołać panika konsumentów. Stąd apele o odpowiedzialne zakupy.