Instalacja "Zatrute źródło", czyli słynny już pomnik Jana Pawła II, który wygląda jakby chciał cisnąć meteorytem w czerwoną wodę pod jego stopami, to, jak wyjaśnia autor pracy Jerzy Kalina, ostrzeżenie dla osób LGBT.
– Czerwonych złogów z polskich ulic do tej pory nie pozbyliśmy się. Znów do głosu dochodzi grupa radykalnych ludzi, których mentorzy z wyżyn pierwszomajowych trybun słali maszerującemu ludowi najlepszą z możliwych socjalistyczną nowinę. Teraz widzimy, jak z czerwonej flagi towarzystwo przeszło na tęczową – wytłumaczył w rozmowie z Onetem artysta.
Jerzy Kalina podkreślił, że chciałby, aby "ekscesy z symbolami religijnymi" się skończyły, bo dotyka go to osobiście. – Zaczynam się czuć, jak w barbarii. To jeden z ważnych powodów, dla których powstała ta praca – mówił autor instalacji "Zatrute źródło".
Kalina wyjaśnił także, że czerwona woda, jak nie trudno się domyślić, także nie jest tutaj przypadkowa. To odniesienie do Biblii. – Na początku woda jest symbolem chrztu, czyli Jordanem. Potem, jeziorem Genezaret. Na koniec, Morzem Martwym – podkreślił.
– Trzeba tchnąć ducha, odmienić złą wróżbę. Na fali narastających form "czerwonej rewolucji", z pomocą Jana Pawła II chcę wysłać ostrzeżenie. Nie popełniajmy dwa razy tego samego błędu. Sięgnijmy do czystego źródła. To, które obserwujemy jest zatrute – mówił Jerzy Kalina i dodał, że Instalacja nie zniknie z dziedzińca Muzeum Narodowego w Warszawie "dopóki 'Zatrute Źródło' nie zastygnie w lodzie".
"Kicz polskiej prawicy"
Przypomnijmy, że instalacja pojawiła się na głównym dziedzińcu Muzeum Narodowego w Warszawie kilka dni temu i błyskawicznie wywołała spore kontrowersje. "Kicz polskiej prawicy jest jednym z najpotężniejszych kiczów na świecie" – napisał w sieci dziennikarz Witold Głowacki. W jednym z wpisów sugerowano też, że papież wygląda jak "wielki mag-wojownik".
Inni zastanawiali się, czy rzeźba w ogóle jest prawdziwa. A ci, którzy postanowili odnieść się do artystycznej wizji na wesoło stwierdzili, że papież trzymający głaz szykuje się do gry... w kamień, papier, nożyce.
Muzeum Narodowe w Warszawie podkreśla jednak, że instalacja "nie jest pomnikiem, ma charakter efemeryczny, wpisuje się w nurt sztuki zwany site-specific".
"Sam tytuł, zobrazowana postać świętego trzymającego wielki głaz oraz czerwona woda w niecce fontanny nawiązują do polskich mitów i symboli. Stawiają pytania o rolę sztuki, tradycji i pamięci" – czytamy w wyjaśnieniach placówki, które cytuje "Wyborcza". Jerzy Kalina jest także twórca pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie.