W piątek w Gdańsku po raz kolejny pojawiła się furgonetka "anty LGBT". Około południa zatrzymała ją grupa aktywistów. Jedna z dziewczyn miała zostać zaatakowana gazem pieprzowym przez kierowcę pojazdu. Innego zdania jest Fundacja Pro - Prawo do Życia, która wydała w mediach społecznościowych oświadczenie.
O pojawieniu się w Trójmieście furgonetki, która propaguje treści skierowane przeciwko osobom LGBT, informowała na Facebooku prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Stwierdziła, że "przejazd furgonetki został zgłoszony w trybie uproszczonym do urzędu miasta jako organizacja zgromadzenia", ale taki przejazd zgromadzeniem nie jest. Ratusz mógł więc jedynie poinformować policję.
– Jedyne, co możemy zrobić, to tak jak każdy z nas - obywateli, ten, kogo obrażają hasła propagowane przez właścicieli tego pojazdu, może i powinien dzwonić na policję i zgłosić formalnie ten fakt – napisała Dulkiewicz.
Ale na tym nie skończyły się kontrowersje związane ze wspomnianą furgonetką. Około południa zatrzymała ją grupa aktywistów. Wywiązała się awantura z kierowcą. Nagle - jak relacjonuje jedna ze stron - mężczyzna miał wyciągnąć gaz pieprzowy i spryskać twarz jednej z aktywistek.
Dziewuchy wzywają do działania
"Nasza koleżanka dostała gazem po oczach od kierowcy homofobusa. W Gdańsku Wrzeszczu, około godziny temu, bo homofobus znowu jeździ swobodnie po Trójmieście na pełnej głośności, nadając swoje nienawistne i kłamliwe treści" – poinformowały na Facebooku Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom. Wezwały też prezydent miasta do walki z "nienawistną propagandą".
Chwilę później swoje zdjęcie zamieściła w mediach społecznościowych sama aktywistka. Pokazała, co się stało z jej twarzą po ataku gazem pieprzowym. "Dostałam gazem w oczy od typa z furgonetki" – napisała Maja Wojdyło.
Organizacja anty choice: Kierowca został napadnięty
Innego zdania jest Fundacja Pro - Prawo do Życia, która twierdzi, że ofiarą w tym zajściu jest... kierowca furgonetki.
"Wandale zatrzymali i zablokowali samochód, a jedna z kobiet zaczęła niszczyć go sprayem. Kierowca w obronie własnej użył gazu łzawiącego. Wezwaliśmy policję. Sprawcy napadu zbiegli z miejsca zdarzenia. Mamy nadzieję, że nagranie z zajścia umożliwi ujęcie agresorów" – relacjonuje Fundacja w oświadczeniu, które pojawiło się na jej Facebooku.
Zarówno ewentualne zniszczenie mienia, jak i atak gazem pieprzowym są czynami, które - aby były ścigane - wymagają zgłoszenia. Dziewuchy już zapowiedziały, że zawiadomią o zajściu organy ścigania.
Zaczęło się od Margot
Przypomnijmy, że w Warszawie sprawa zatrzymania furgonetki "anty LGBT" skończyła się aresztem dla aktywistki Margot, która miała napaść na kierowcę i dokonać zniszczeń w pojeździe.