Do nagłego zatrzymania akcji serca doszło u jednego z pracowników budowlanych z Massachusstets. Mężczyzna wcześniej nie miał żadnych objawów i nie cierpiał na żadne przewlekłe choroby. Lekarze na łamach "New England Journal of Medicine" udowodnili, że do jego śmierci przyczyniło się regularnie spożywanie lukrecji – cukierków zawierających 50 razy słodszą niż cukier glicyryzynę, która w nadmiarze może prowadzić m.in. do wzrostu ciśnienia krwi, hipokalemii (niedoboru potasu) i zaburzeń pracy serca.
54-latek z Massachussets w USA zemdlał nagle w trakcie lunchu w restauracji typu fast food. Przybyli na miejsce zdarzenia ratownicy stwierdzili u niego niebezpiecznie niski poziom potasu, co wpłynęło na funkcjonowanie mięśnia sercowego. Mimo że po resuscytacji jego serce powróciło do normalnego rytmu, to jednak pacjent zmarł następnego dnia w szpitalu.
Przyczyna jego zgonu okazała się zaskakująca nawet dla lekarzy. Okazało się, że do śmierci doprowadziła go ulubiona przekąska. W ciągu ostatnich tygodni codziennie pochłaniał około 1,5 paczki lukrecji, w których znajdował się zabójczy dla niego składnik – glicyryzyna. Potwierdziły to jednak dopiero dalsze badania.
Czym jest lukrecja i jak działa na organizm?
Wyjątkowe właściwości korzenia lukrecji (Glycyrrhiza glabra) – byliny z rodziny bobowatych – znane były od zarania dziejów. Dla wzmocnienia organizmu i nabrania mocy do walki żuli go nawet rzymscy legioniści, którym polecano tę roślinę, by złagodzić dolegliwości żołądkowe, oczyścić jelita i pozbyć się zgagi, a na dodatek zgasić pragnienie i przyspieszyć tempo gojenia się ran – co ma spore znaczenie w ekstremalnych warunkach podczas działań militarnych.
Choć już od czasów starożytnego Egiptu zdawano sobie sprawę z tego, że lukrecja sprawdza się w łagodzeniu infekcji dróg oddechowych i kaszlu (ma działanie wykrztuśne) oraz zapalenia stawów, to jednak cukierki w formie, jaką znamy współcześnie, pojawiły się dopiero w XVIII wieku.
W 1760 roku angielski aptekarz George Dunhill rozcieńczył ekstrakt z lukrecji i dodał do niego cukier oraz kilka innych składników, co doprowadziło do powstania żelków o charakterystycznej, ciemnej barwie oraz bardzo specyficznym smaku, docenianym zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych (szczególnie podczas Halloween), Wielkiej Brytanii i Irlandii (ekstrakt z lukrecji dodawany jest tam nawet do słynnego piwa Guinness), krajach Beneluksu i Skandynawii.
Lukrecje chronią zęby przed próchnicą, ale mogą podnosić ciśnienie
W Szwecji, gdzie od dawna panuje zwyczaj pozwalania na spożywanie słodyczy dzieciom jedynie raz w tygodniu (podczas tzw. Lördagsgodis, czyli "słodkiej soboty"), rodzice najchętniej serwują maluchom lukrecje, które najmniej niszczą zęby – badania naukowe już dawno potwierdziły, że obecna w nich likoryzyna hamuje wzrost bakterii odpowiedzialnych za rozwój próchnicy i paradontozy.
Inny składnik lukrecji – glicyryzyna – nadająca jej słodki smak (jest 50 razy słodsza niż obecna w zwykłym cukrze sacharoza) i występująca w postaci soli kwasu glicyryzynowego, może jednak być szkodliwa.
– Nawet niewielkie ilości lukrecji mogą podnosić ciśnieni krwi – ostrzega kardiolog ze szpitala w Massachusetts, dr Neel Butala. Lekarz opisał na łamach "New England Journal of Medicine" przypadek 54-letniego mężczyzny, u którego doszło do nagłego zatrzymania krążenia.
Z wywiadu medycznego wynikało, że pacjent regularnie spożywał spore ilości słodyczy, a na kilka tygodni przed śmiercią zamienił ulubione wcześniej czerwone żelki na czarne lukrecje. Codziennie pochłaniał około 1,5 paczki tych przekąsek.
Badania potwierdziły, że obecna w lukrecjach glicyryzyna przyczyniła się do jego zgonu powodując nadciśnienie, hipokalemię (drastyczny spadek stężenia potasu), zaburzenia rytmu serca, zasadowicę metaboliczną (wzrost poziomu pH) i niewydolność nerek.
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) ostrzega, że jedzenie ponad 50 g lukrecji dziennie przez 2 tygodnie w przypadku osób powyżej 40. roku życia może zaburzać rytm pracy mięśnia sercowego i prowadzić do arytmii.
Kto nie powinien jeść lukrecji? Przeciwwskazania
Już w 2017 roku fińscy naukowcy na łamach "American Journal of Epidemiology" alarmowali, że ze względu na obecną w lukrecjach glicyryzynę, nie powinny objadać się tymi cukierkami zwłaszcza kobiety w ciąży, ponieważ w nadmiernych ilościach składnik ten może mieć bezpośredni związek z:
⦁ obniżeniem współczynnika inteligencji,
⦁ nadpobudliwością psychoruchową,
⦁ szybszym dojrzewaniem płciowym ich przyszłego potomstwa.
Testy przeprowadzone przez specjalistów z Uniwersytetu w Helsinkach wykazały, że ciężarne, które jadły więcej niż 250 g lukrecji tygodniowo, rodziły dzieci z IQ niższym o 7 pkt. procentowych od pozostałych rówieśników.
Okazuje się, że glicyryzyna, może wpływać na poziom kortyzolu (hormonu stesu) płodu w łonie matki, co może wywołać przedwczesny poród.
Jedzenie lukrecji odradza się:
⦁ kobietom w ciąży i w okresie laktacji,
⦁ dzieciom poniżej 4. roku życia,
⦁ a także pacjentom stosującym leki, z którymi cukierki te mogą wchodzić w interakcje (tj. kortykosteroidy, glikozydy nasercowe, preparaty moczopędne, przeczyszczające i antyarytmiczne).
Nie powinny po nie sięgać osoby cierpiące na m.in. na marskość wątroby, niewydolność nerek i zaburzenia równowagi wodno-elektrolitowej.
Regularne spożywanie tych słodyczy przez dłużej niż 4 tygodnie może prowadzić do wzrostu ciśnienia krwi i arytmii.
Składnik lukrecji niszczy wirusa SARS
Glicyryzyna – najbardziej aktywna biologicznie substancja zawarta w korzeniu lukrecji – jest tak silna, że może nawet hamować replikację wirusa SARS (który pojawił się wcześniej niż koronawirus SARS-CoV-2, prowadzący do covid-19) – co potwierdzono w badaniach naukowych z 2003 roku.
W jakich produktach występuje lukrecja?
Mimo że przypadek 54-latka, który zmarł z powodu jedzenia nadmiernej ilości lukrecji jest skrajny, to jednak lekarze zwracają uwagę, że niebezpieczna dla niektórych osób glicyryzyna może być obecna bardzo wielu produktach – nie tylko w żelkach, ale także w niektórych piwach (tj. Guinness czy browarach belgijskich), gumach do żucia, herbatkach z lukrecji oraz innych powszechnie dostępnych bez recepty produktach.
Obecne przepisy nie wymagają jednak umieszczania na opakowaniach informacji o niepożądanych działaniach składnika obecnego w korzeniu lukrecji.