Sebastian Kaleta (SP), wiceminister sprawiedliwości, zainteresował się kwestią toalet publicznych w Warszawie. Dał temu wyraz na Twitterze. Zainspirował go wpis Cezarego Gmyza, korespondenta TVP w Niemczech, który zadrwił z ceny toalet publicznych, za którymi zagłosowali warszawiacy. "Ręce opadają" – zawtórował członek partii Zbigniewa Ziobry.
Uwagę obu panów do kwestii toalet publicznych w Warszawie przyciągnęła publikacja "Rzeczpospolitej", która opisała wyniki głosowania mieszkańców stolicy nad budżetem obywatelskim. Przypomnijmy: warszawiacy mogli wybrać na jakie inwestycje przeznaczona będzie łącznie kwota 83 mln zł. W środę ratusz ogłosił wyniki głosowania – wzięło w nim udział 109 tys. osób, czyli 4 tys. więcej niż w poprzednim roku.
Można było głosować na 1503 projekty – osoby uczestniczące zdecydowały o realizacji 359 z nich. Najwięcej osób opowiedziało się za sfinansowaniem sali do rehabilitacji dla bezdomnych psów i kotów w schronisku na Paluchu. Wśród zwycięskich inwestycji znalazły się jeszcze toalety publiczne.
"Instalacja dwóch jednostanowiskowych toalet (po jednej w Parku Szczęśliwickim i Parku Żeromskiego) będzie kosztować 1,29 mln zł. Kolejna jednostanowiskowa toaleta (projekt dzielnicowy) ma za prawie 648 tys. zł stanąć w Parku Skaryszewskim" – informuje "Rzeczpospolita".
"Mają rozmach. Kibel w cenie domku jednorodzinnego" – skomentował Cezary Gmyz. Jego tweeta podał dalej wiceminister Sebastian Kaleta. Jego zdaniem toaleta powinna kosztować zdecydowanie mniej. "Ręce opadają" – napisał. Dodał, że utrzymanie jednej toalety publicznej będzie kosztowało 35 tys. zł, a za taką kwotę można wynająć "super urządzone mieszkanie w centrum".
Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Przypomnieli politykowi Zjednoczonej Prawicy, że projekt zgłosili i wybrali sami mieszkańcy Warszawy. Internauci zwrócili także uwagę na to, że są to toalety automatyczne, które same się dezynfekują, oraz wyliczyli, że utrzymanie jednej toalety wynosi ok. 100 zł dziennie.
"Ja wiem, że matura z matematyki jest niemodna, a przynajmniej była za pańskich czasów, ale niecałe 3000 miesięcznie na toaletę, która byłaby użytkowana bardzo często (duże zużycie prądu, środków czystości) to nie jest jakaś zawrotna kwota" – odpowiedziała wiceministrowi Joanna.