Jego wystąpienie w Senacie zakończyło się awanturą. Oburzeni senatorowie KO twierdzili, że pouczał ich, strofował i zachowywał się tak, jak dyplomacie nie przystoi. Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych, odbija piłeczkę i twierdzi, że to oni podczas jego wystąpienia "dali pokaz swojego prymitywizmu". Kim jest? Ostatnio słychać o nim coraz częściej.
Paweł Jabłoński pojawił się w Senacie, by przedstawić informację o stanie polskiej polityki zagranicznej. Jak wiadomo, doszło do spięcia z opozycją. Wiceminister tak oburzył senatorów opozycji, że pojawił się wniosek o wyprowadzenie go z sali przez Straż Marszałkowską.
A kolejnego dnia marszałek Tomasz Grodzki wystąpił do premiera o ukaranie Jabłońskiego za jego zachowanie w Senacie.
– Mówi to wszystko człowiek, którego historia związków z dyplomacją wynosi równo 10 miesięcy, bo 10 miesięcy temu został mianowany na stanowisko podsekretarza stanu w MSZ, mówi to do senatorów, marszałków, też do marszałka Borusewicza, legendy walki o wolną Polskę. Uważamy, że jest to skandaliczne – mówił o Jabłońskim podczas konferencji prasowej senator Marcin Bosacki.
Kim jest Paweł Jabłoński? Senacka burza rzuciła go na czołówki mediów i niejeden przeciętny Kowalski właśnie dzięki niej w ogóle się o nim dowiedział.
– Uważałam, że w Senacie, w izbie polskiego parlamentu, w żadnym razie nie powinny padać takie słowa. To był cały stek obelg w najgorszym duchu, trudno inaczej to nazwać. Zdrajcy, sprzedawczyki, że sprzeniewierzyliśmy się. Wiceminister wprost zarzucił zdradę pani premier Ewie Kopacz – mówi naTemat senator Magdalena Kochan. Z jej strony padł wniosek, aby wiceminister Jabłoński przestał obrażać polskich senatorów.
– Pan minister, im dłużej przemawiał, tym bardziej sam się nakręcał. Takie miałam wrażenie. Przerywał senatorom, sam sobie udzielał głosu, sam włączał sobie mikrofon, kazał nam się uspokajać. Nawet marszałek z PiS, Marek Pęk, próbował uspokoić pana wiceministra. A już szczytem było, gdy szedł kolejny na raz na mównicę, to szepnął w stronę jednego z senatorów: – I tak jestem dla was łaskawy – opowiada.
Dodaje jeszcze: – Wychodząc po zakończonych obradach, nachylił się nad marszałkiem Borowskim i jak dziecku machał mu przed nosem palcem. To było obrzydliwe zachowanie. Mówił: – Nie przesadzajcie. Zapytałam go: – Co pan robi? A on w moją stronę, grożąc palcem odpowiedział: – Nie przesadzajcie. Widać, było, że jest wściekły.
To był pierwszy kontakt senator Magdaleny Kochan z wiceministrem Jabłońskim. Wcześniej nie mieli okazji się spotkać. – Muszę powiedzieć, że takiego zachowania ze strony ministrów nie pamiętam. Nawet marszałek Terlecki, który mówi straszne rzeczy, ale spokojnym, nie napastliwym tonem i jest przy tym kulturalny – mówi.
Senator Marek Borowski, który w Senacie zasiada od 2011 roku: – W przeszłości mieliśmy już takie bezczelne zachowania jak pana wiceministra Jabłońskiego. Aczkolwiek natężenie z jego strony było niezwykłe. On nie tylko z mównicy sejmowej obrażał senatorów. Ale potem, gdy siedział na swoim miejscu, włączał się niepytany do dyskusji. Pokrzykiwał, wygrażał palcem. A na końcu pozwolił sobie jeszcze zaskoczyć mnie, jak siedziałem, od tyłu i huknął mi w ucho, żebym sobie nie pozwalał – mówi naTemat.
Jabłoński reaguje na zarzuty
Paweł Jabłoński ostro odpiera wszystkie zarzuty. "To kultura PO, nie moja" – pisze na TT. "Kłamczuszki" – stwierdził pod adresem dziennikarzy "Wyborczej". I dalej: "To nie ja mówiłem o "służalczosci“, "żałości", "działaniu na zlecenie Waszyngtonu(!)". Mówili to senatorowie PO".
"Pan marszałek Grodzki powinien przede wszystkim zdyscyplinować senatorów Platformy Obywatelskiej, którzy w trakcie mojego wystąpienia dali pokaz swojego prymitywizmu – odpowiedział w rozmowie z Interią.pl.
Twierdził, że obejrzał jeszcze raz obrady na spokojnie i podtrzymuje wszystko, co powiedział. "Zastanawiałem się potem, czy nie przesadziłem, czy nie powiedziałem czegoś za mocno. (…) Uważam, że wręcz na niektóre wypowiedzi senatorów PO należało zareagować ostrzej" – powiedział.
Podczas debaty i on przerywał, i jemu przerywano. Różne słowa padały z obu stron. Raz wicemarszałek Michał Kamiński zwracał mu uwagę, że nie przystoi mu używanie słów o zdradzie pod adresem premier Kopacz, innym razem zwrócił się do innych, by mu nie przerywali.
W obronę wziął go senator PiS Mieczysław Golba. Stwierdził, że wiceminister Jabloński zachowywał się normalnie i kulturalnie, a niektórzy po prostu przesadzają.
– Jest sprawny retorycznie, ma taki adwokacki sposób mówienia. I gdyby w tym się utrzymał, to mielibyśmy do czynienia z dość typowym przedstawicielem rządu, który odpowiada na to, na co chce, i jak chce. Natomiast się nie utrzymał. Jego zachowanie było skandaliczne – uważa jednak Marek Borowski.
Jabłoński pochodzi z Raciborza
Paweł Jabłoński, rocznik 1986, z zawodu jest adwokatem. Ukończył Wydział Prawa i Administracji UW, a także Szkołę Prawa Hiszpańskiego i Europejskiego (UW – Uniwersytet Castilla-La Mancha). Jest członkiem Izby Adwokackiej, był też zastępcą Rzecznika Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie.
W 2018 roku został doradcą premiera Mateusza Morawieckiego i członkiem zespołu eksperckiego Prezesa Rady Ministrów. "Wielokrotnie opowiadałem mu o tym, jak ważne jest wzmocnienie roli Śląska w polskiej polityce – i osobiście namawiałem go, aby w tych wyborach wystartował właśnie od nas. Udało się i gwarantuję, że będę wspierał Premiera w walce o śląskie interesy" – czytamy na jego stronie internetowej.
Jabłoński pochodzi z Raciborza. "To absolwent I LO (laureat olimpiady wiedzy o społeczeństwie, wychowanek Krystiana Łyczka, kolega klasowy Macieja Sokołowskiego - korespondenta TVN 24 z Brukseli, również prawnika)" – pisał o nim lokalny portal naszraciborz.pl, gdy został wiceministrem.
Z tego miasta pochodzi również dotychczasowy minister środowiska Michał Woś.
Tyle, że w przeciwieństwie do Wosia, Jabłoński raczej nie był w mieście wcześniej znany. Pytam kilka osób, które uczestniczą w lokalnym życiu publicznym. Nikt nie potrafi nic więcej o nim powiedzieć.
Przewodniczący Rady Miasta Leon Fiołka mówi: – Nie miałem z nim żadnego kontaktu. Wiem, że jest raciborzaninem, wiem, że chodził tu do szkoły. Natomiast nic więcej nie potrafię powiedzieć. Nie zawsze zgadzamy się poglądami, ale cieszymy się, że kolejny raciborzanim jest wiceministrem.
W oficjalnych biogramach jest informacja, że praktykował w kancelariach prawnych. A w latach 2016-2018, czyli zanim został doradcą Mateusza Morawieckiego, był analitykiem w Instytucie na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. "Analityk w Zespole Analiz Legislacyjnych, opiniowanie projektów ustaw, przygotowanie raportów i opracowań” – podaje Parkiet.
W ubiegłym roku Jabłoński startował do Sejmu. Otrzymał 1362 głosy. Od 27 listopada 2019 jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie odpowiada za współpracę ekonomiczną i rozwojową.
Jabłoński jako wiceszef MSZ
I właśnie w tej roli słychać o nim coraz częściej. A nawet wydaje się, że w ostatnim tygodniach to on najbardziej stał się twarzą MSZ.
W lipcu, gdy pojawiły się informacje o odejściu Jacka Czaputowicza z MSZ, jego nazwisko pojawiało się na medialnych listach jego potencjalnych następców.
"Świetny ekspert, doskonały fachowiec. Problem w tym, że Jarosław chce mieć na czele resortów pełnokrwistych, wyrazistych polityków. Paweł to jednak bardziej specjalista, bez niezbędnego ciężaru i doświadczenia politycznego" – mówił wtedy jeden z rozmówców WP.pl. Jak pisał portal, powołując się na jednego z polityków PiS, że w rządzie panuje przekonanie, że rola Jabłońskiego z każdym miesiącem będzie rosnąć: "To młody polityk, jeden z najzdolniejszych w tej ekipie. Wcale bym nie wykluczał, że ostatecznie to on zostanie szefem MSZ".
Jabłoński nie został szefem MSZ. Ale to on odpowiedział na list otwarty ambasadorów w sprawie LGBT. "Polskie prawo w równym stopniu chroni wszystkich ludzi: nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym ani gospodarczym – z jakiejkolwiek przyczyny. W pełni zgadzamy się z tym przesłaniem dzisiejszego listu ambasadorów akredytowanych w Warszawie" – brzmiał jeden z jego tweetów.
Wcześniej zasłynął atakiem na byłego już Rzecznika Praw Obywatelskich za pismo w obronie Unii Europejskiej. "Pańskie działanie musi zostać ocenione jednoznacznie negatywnie, jako działanie w złej wierze" – pisał.
Riposta Adama Bodnara była cięta. Wytknął mu brak wiedzy: "Jednocześnie pragnę uprzejmie Pana Ministra poinformować, że wskazane w Pana korespondencji wnioski z tej analizy, jak również dobrane przykłady z działalności RPO, wskazują na poważny brak wiedzy o stanie faktycznym".
Po czym zachęcił wiceministra do lektury corocznych sprawozdań składanych przez RPO przed Sejmem i Senatem:
To on również, w czasie burzy wokół Konwencji Stambulskiej, podał, że działania dyplomatyczne na rzecz przyjęcia międzynarodowej umowy – konwencji chroniącej prawa rodzin, zostały rozpoczęte w MSZ.
Ujawnił, że dokument miałby nosić nazwę Konwencji Praw Rodziny.
Ale to jego zachowanie w Senacie szczególnie zwróciło na niego uwagę wielu komentatorów. Nie mówiąc o senatorach.
– Dla mnie jest to nieprawdopodobna buta, arogancja, pogarda dla senatorów. Pan minister uważa, że tylko on ma coś do powiedzenia – uważa senator Magdalena Kochan.
"Wyglądało to tak, że w momencie, kiedy zaczynałem mówić, natychmiast moje wypowiedzi zakłócano, przeszkadzano mi i obrażano. Uczestniczył w tym również aktywnie prowadzący obrady marszałek Michał Kamiński. To był niestety pokaz bardzo prymitywnego poziomu z lewej strony sali senackiej". Czytaj więcej
Odpowiedź RPO
czerwiec 2020
"Gorąco je polecam, bowiem zawierają one wiedzę kompletną – pokazują stan prawny, ilustrują działania i inicjatywy Rzecznika, są opatrzone komentarzem oraz odpowiednią dokumentacją statystyczną. Dotyczy to każdego roku w 5-letniej kadencji RPO. Dlatego jestem przekonany, ze ich lektura mogłaby zasadniczo wpłynąć na stan wiedzy i poglądy Pana Ministra". Czytaj więcej