4 lata po Ogólnopolskim Strajku Kobiet, który zablokował Ordo Iuris i PiS w dążeniu do wprowadzenia totalnego zakazu przerywania niechcianej ciąży w Polsce, przy ulicy Wiejskiej, gdzie mieści się Sejm, swoją siedzibę otwiera Instytut na rzecz Obrony Praw Człowieka. Prawniczki i prawnicy przyznają, że będą anty– Ordo Iuris. Cel: obrona społeczeństwa przed fundamentalizmem religijnym.
Anna Dryjańska: Jest pani dumna z tego, że wejdzie w skład anty – Ordo Iuris?
Mec. Agnieszka Wierzbicka: Bardzo. Już od dawna brakowało adekwatnej odpowiedzi środowiska popierającego prawa człowieka na działalność tej groźnej organizacji. Mam wrażenie, że długo nie doceniano jak groźny jest marsz w kierunku fundamentalizmu religijnego. Dlatego cieszę się, że będę tworzyć od podstaw Instytut na rzecz Obrony Praw Człowieka.
Jest pani prawniczką. Ma pani wśród znajomych członków Ordo Iuris?
Tak, mam.
Rozmawiacie ze sobą? Pyta ich pani, czy naprawdę chcą zakazać rozwodów? Czy marzą o tym, by kobiety w Polsce musiały rodzić gdy nie chcą, za wszelką cenę?
Zdarza się, że o tym rozmawiamy. Ale oni nie patrzą na to w ten sposób. Swoje debaty o delegalizacji rozwodu widzą jako sposób na wzmocnienie małżeństwa, a nie coś, co dotknie ich samych. Powtarzają, że nie chcą urządzać innym życia, tylko cenią tradycyjne wartości. Mam wrażenie, że sami nie zdają sobie sprawy jak groźne jest to co robią.
To pytanie można odwrócić. A skąd wy bierzecie pieniądze?
Na razie bierzemy od ludzi meble po to, by urządzić nasze biuro przy ulicy Wiejskiej. Uruchomiłyśmy też rachunek bankowy, na który osoby, które cenią równość, mogą jednorazowo lub co miesiąc wpłacać dowolną kwotę, by nas wspierać.
Wpłaty można kierować na konto Fundacji Ogólnopolski Strajk Kobiet: 1010 20 5242 0000 2302 0472 9663 z dopiskiem "Instytut Obrony Praw Człowieka".
Z pewnością nie dysponujemy jednak ułamkiem ułamka pieniędzy, które ma Ordo Iuris.
Instytut na rzecz Obrony Praw Człowieka wywodzi się z działu pomocy prawnej przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet. Czy o pomoc do IOPC będą mogli zwracać się również mężczyźni?
Oczywiście! Ofiarami łamania praw człowieka padają zwykle kobiety i ludzie LGBT+, ale przecież w takiej sytuacji znajdują się również mężczyźni. Naszym celem jako Instytutu jest to, by wszyscy w Polsce byli równo traktowani, a ich prawa człowieka przestrzegane.
Bardzo ambitne zadanie. Nie zastanawia się pani czy nie zbyt ambitne?
Chcę tu zaznaczyć dwie bardzo ważne rzeczy.
Po pierwsze stajemy w szeregu innych organizacji i osób, które bronią praw człowieka w Polsce. Nie jesteśmy ani jedynym adresem, gdzie można uzyskać pomoc, ani konkurencją dla już istniejących podmiotów. Liczymy na współpracę i synergię. Decentralizacja działań na rzecz praw człowieka jest dobrą rzeczą. My jesteśmy kolejnym ogniwem w tym łańcuchu.
Po drugie to nie jest tak, że gdy 3 października otworzymy swoją siedzibę, to na drugi dzień Polska stanie się krajem naszych marzeń. Władza nadal będzie łamać prawa człowieka lub na to przyzwalać. Zmieni się to, że będzie kolejny ośrodek, który będzie temu przeciwdziałać – na poważnie, w zinstytucjonalizowany sposób. Nie obejdzie się bez pomocy ludzi – samo narzekanie na fejsie nie wystarczy.
O jakiej pomocy pani mówi? Finansowej?
Tak, chodzi też o pieniądze, bo nie udawajmy, że nie są potrzebne, ale nie tylko o to. Przede wszystkim konieczne jest działanie ludzi. Instytut ma pomagać, a nie wyręczać. Nie chcemy, by obywatele nabrali fałszywego przekonania, że sami nie mają nic do zrobienia, bo przecież jest Instytut lub inne organizacje.
Podam przykład: w ramach obszaru wsparcia prawnego w IOPCz chcemy pokazać społeczeństwu jak reagować na pogromobusy, które pojawiają się na ulicach naszych miast i szkalują część mieszkańców i mieszkanek Polski. Chcemy wyposażyć ludzi, którzy nie są prawnikami i prawniczkami, w proste narzędzia, którymi będą mogli bronić naszych wspólnych praw.
Oczywiście będziemy też prowadzić wybrane sprawy oferując bezpłatną pomoc prawną, zwłaszcza tam, gdzie naprzeciw człowieka staje Ordo Iuris, ale nawet gdybyśmy miały kilka razy więcej ludzi i znacznie więcej środków, to nie byłybyśmy w stanie być wszędzie.
Czym jeszcze będziecie się zajmować w ramach Instytutu?
Nie przez przypadek nasza siedziba mieści się przy Wiejskiej. Będziemy monitorować jak projekty ustaw wpływają na prawa człowieka w Polsce i alarmować gdy zauważymy, że jakaś ustawa ogranicza naszą wolność. Będziemy opiniować projekty ustaw i uczestniczyć w debatach na ich temat.
Zamierzamy też intensywnie prezentować nasze stanowisko w mediach. I tu od razu uspokajam czytelniczki i czytelników: będziemy to robić przystępnym językiem, tak by każdy mógł zrozumieć, w jaki sposób dany przepis czy ustawa godzi w jego prawa.
Wszystko pięknie, ale PiS ma większość w Sejmie, jeśli będzie chciał, to i tak sobie przegłosuje dowolną rzecz.
Zgadza się, ale po pierwsze nie będzie mu już tak łatwo, a po drugie zostaną dokumenty świadczące o tym, że ustawodawca miał świadomość, iż działania, które podejmuje, są bezprawne. A to będzie w przyszłości podstawą dla procesów sądowych. Bo prędzej czy później one się zaczną. I nie mówię wyłącznie o abstrakcyjnym dla niektórych łamaniu zasady praworządności, ale o prześladowaniu obywateli przez państwo.
Nie za mocne słowo?
Jestem jedną z 14 kobiet, które 11 listopada 2017 roku stanęły na drodze nacjonalistów niosących rasistowskie banery. Uczestnicy Marszu Niepodległości nas pobili, skopali i opluli, a prokuratura i sąd stwierdziły, że przemoc wobec nas była w porządku, bo napastnicy nie kopali tak, by nas trwale okaleczyć lub zabić.
To, że krytycy władzy traktowani są jak przeciwnicy mafii, wiadomo nie od dziś. Teraz przyszedł czas, by coś z tym zrobić.