Dzięki "Piątce dla zwierząt" Prawo i Sprawiedliwość zaskarbiło sobie pewne poparcie wśród ekologów. Teraz radykalni przedstawiciele tego środowiska zachęcają rządzących do kolejnych ruchów, które mają sprawić, iż jedzenie mięsa będzie codziennością tylko dla najbogatszych Polaków.
W wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej" wprost do wprowadzenia w życie takiego scenariusza nawołuje Jacek Bożek z Klubu Gaja. Ekolog proponuje, by w kolejnych ruchach władza doprowadziła do zniknięcia nie tylko ferm zwierząt futerkowych, ale i całej przemysłowej hodowli zwierząt.
Na pytanie prowadzącego rozmowę Roberka Mazurka o skutki takiej decyzji przedstawiciel Klubu Gaja bez wahania odpowiedział, że "mięso powinno być drogie albo nawet bardzo drogie i spożywane rzadziej".
– Nie każdy lata co tydzień do Londynu czy na zakupy do Paryża, nie przesadzajmy. Nie wszystkich musi być stać na wszystko – podkreślił Bożek.
– Mięso powinno być towarem drogim i luksusowym. Mój dziadek zarabiał przed wojną 500 zł miesięcznie i to było mnóstwo pieniędzy, a mimo to mięso jadło się u nich w domu raz w tygodniu. Tak było we wszystkich domach w tych czasach – kontynuował rozmówca Mazurka.
W wywiadzie udzielonym "DGP" Jacek Bożek pochwalił Prawo i Sprawiedliwość za dotychczasowe działania w ramach "Piątki dla zwierząt".
– Możemy się z Jarosławem Kaczyńskim nie zgadzać, ale trzeba otwarcie przyznać, że mu na tym zależało i postawił na swoim. Nigdy żaden lider lewicy czy Platformy nie miał tyle odwagi, aby pomóc zwierzętom, a Kaczyński tak – ocenił.
Ekolog w interesujący sposób wspomniał także o swojej przyjaźni z wicepremierem Piotrem Glińskim. – On był jednym z liderów tworzącego się w latach 80. ruchu ekologicznego. Zawsze mogliśmy na niego liczyć, wspierał nas nie tylko wiedzą i doświadczeniem. Był bardzo ideowy, co ja tu dużo będę mówił, to naprawdę porządny człowiek – stwierdził.