Dorota Gardias już wróciła do domu po tym, jak trafiła do szpitala w związku z zakażeniem koronawirusem. Telewizyjna pogodynka właśnie udzieliła pierwszego wywiadu dla "Dzień Dobry TVN", w którym opowiedziała o tym, jakie miała objawy SARS-CoV-2.
Przypomnijmy: w poprzednim tygodniu Dorota Gardias trafiła do szpitala. Miała być w ciężkim stanie. Zakaziła się koronawirusem od córki, która 1 września wróciła do szkoły. Jej stan, wbrew początkowym dramatycznym doniesieniom, nie był aż tak zły i sukcesywnie się poprawiał.
Celebrytka udzieliła pierwszego wywiadu po opuszczeniu szpitala. Jak przyznała, obecnie przebywa w domowej izolacji. – Testy ciągle pokazują co innego, tu jest duży problem, bo wyniki były niejednoznaczne, wynik był też ujemny, a na końcu był dodatni. Teraz kolejne testy, do momentu, gdy nie będą dwa ujemne – zapowiedziała.
Gardias podkreśliła, że jej córka Hania łagodnie przechodziła koronawirusa. – Wyszła ze szpitala wcześniej niż ja, w niedzielę, ma dużo energii. Przeszła [red. zakażenie] bezobjawowo, wystąpiła lekka gorączka, właściwie stan podgorączkowy, miała 37,8 stopni. Jest już w szkole, ale nie możemy być razem – zaznaczyła.
Pierwszym objawem covid-19, jaki pogodynka u siebie zaobserwowała, był suchy kaszel oraz drapanie w gardle. – Już wtedy byłam bardzo czujna, bo trzy dni wcześniej wiedzieliśmy, że są zakażenia w szkole mojej córeczki – wspomniała.
– Miałam przez trzy dni gorączkę, bolały mnie plecy, oczy, mięśnie, głowa, ale po trzech dniach te objawy zaczęły ustępować, myślałam, że już po wszystkim. Pięć dni później od pierwszych objawów zaczęły mnie boleć płuca, a ból każdego dnia był silniejszy. Gdy trafiłam do szpitala, już nie mogłam brać pełnego oddechu, tak mnie bolały płuca – relacjonowała na antenie telewizji.
Na zakończenie dodała również, że w czasie pobytu w szpitalu schudła aż 5 kilogramów. – Chyba będę długo dochodzić do siebie – skwitowała Gardias.