Marek Jopp wygrał proces cywilny z Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Teraz niedoszły student chce znowu spróbować dostać się na uczelnię ojca Tadeusza Rydzyka, ale na inny kierunek. O sprawie informuje Onet.
Marek Jopp wygrał proces z WSKSiM po tym, jak trzy lata temu usunięto go z listy studentów ze względu na brak zaświadczenia od proboszcza. – Kiedy komornik podjął czynności, pełnomocnik uczelni zajął się sprawą i dostałem całą kwotę przelewem – mówi.
Działacz SLD chce przeznaczyć część otrzymanej sumy na inne studia podyplomowe na WSKSiM. Mimo że sąd orzekł, że padł ofiarą dyskryminacji uczelni założonej przez ojca Rydzyka, to i tak chce skończyć na niej podyplomówkę.
Wybiera się na studia na kierunku: "Polityka gospodarcza, finanse i bankowość". Te studia to projekt, który jest realizowany wspólnie z Narodowym Bankiem Polskim.
– Wysłałem wymagane dokumenty i zapłaciłem wpisowe 85 zł. Znów nie złożyłem zaświadczenia od proboszcza, ponieważ jestem osobą niewierzącą, ale teraz przy tym wymaganiu była wpisana gwiazdka, która oznacza, że mogę zostać przyjęty – przyznaje Jopp dla Onetu.
O sprawie zrobiło się głośno w 2017 r. Jopp chciał on studiować ochronę środowiska w toruńskiej uczelni Tadeusza Rydzyka, która dostała na ten kierunek dofinansowanie z budżetu państwa. Co ciekawe, Jopp został przyjęty w poczet studentów, ale przed pierwszymi zajęciami usłyszał, że musi donieść zaświadczenie od proboszcza.
Decyzja uczelni oburzyła działacza SLD, bowiem jest ateistą. "Czuję się dyskryminowany, że nie pozwolono mi skorzystać z tej oferty, ze względu na wyznanie czy raczej jego brak!" – komentował na swoim profilu w sieci.
Głos w tej sprawie zajmowali już m.in. minister nauki Jarosław Gowin, przedstawiciele NFOŚiGW i Ministerstwa Rozwoju. Wszyscy wskazywali na autonomię uczelni, która według nich nie zabraniała WSKSiM żądać od kandydatów na studia zaświadczenia od proboszcza.