– Nie widzimy żadnej agresji ze strony Radia Nowy Świat. Teorie o konflikcie nie wytrzymują próby zderzenia z rzeczywistością – zapewnia w rozmowie z naTemat Tomasz Michniewicz, jeden z twórców Radia 357. Będzie to druga rozgłośnia wywodząca się z dawnej Trójki. Stacja ma ruszyć pod koniec roku i – jak zapowiada nasz rozmówca – być pierwszym w Polsce "radiem 2.0".
Organizowana przez Radio 357 zbiórka na platformie Patronite ruszyła 5 października. W ciągu niespełna 10 dni zebraliście subskrypcje o wartości ponad 225 tys. zł miesięcznie. Satysfakcjonuje was ta kwota?
Tak, to świetny wynik.
Na co pójdą te pieniądze?
Raczej na co idą. Parę dni temu przekroczyliśmy 200 tys., to był próg, przy którym zobowiązaliśmy się produkować audycje w formie platformy podcastowej. Kolejny próg, czyli radio na żywo, to pół miliona złotych.
Proponujemy radio 2.0. Nie przenosimy radia FM do internetu, tylko budujemy radio przyszłości – połączenie rozgłośni live z bardzo rozbudowaną platformą podcastową, pozwalającą na indywidualizację treści przez każdego użytkownika z osobna. Czasem używamy skrótu myślowego, że będzie można „budować własną ramówkę”. I w dużej mierze do tego to się sprowadza. Tradycyjnie myślący słuchacze będą mieli stream live, a ci, którzy potrafią wykorzystać możliwości aplikacji mobilnych, dostaną dostęp do różnorodnych treści multimedialnych. W Polsce czegoś takiego jeszcze nie ma.
Zbiórka zbiórką, ale pod kątem rozgłośni FM szukacie podobno inwestora.
Na Patronite dość jasno pokazaliśmy drogę dojścia do częstotliwości radiowej. Pierwszy krok to budowa platformy podcastowej, drugi – dołączenie do tego radia na żywo i emisji w internecie sygnału live. Dopiero trzeci krok to próba wejścia na częstotliwości FM.
Tutaj chodzi oczywiście o pieniądze zupełnie innej skali. Tego nie da się zrobić za 500 tys. miesięcznie, zwłaszcza jeśli mowa o częstotliwościach wielkomiejskich. Inwestor będzie zatem potrzebny, ale jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie na prognozy w tym obszarze. Najpierw musimy zrobić te wspomniane pierwsze dwa kroki.
W przybliżeniu – kiedy będzie można usłyszeć was na falach radiowych?
Za parę lat. Już teraz zgłaszają się do nas ludzie skłonni odsprzedać częstotliwości FM. Notujemy te wszystkie kontakty, bo to realna wizja, ale za jakiś czas.
Cofnijmy się trochę w czasie. Kiedy i w jakich okolicznościach powstał pomysł założenia Radia 357?
20 sierpnia zakomunikowano nam, że rozgłośnia, w której wszyscy pracowaliśmy, zmienia format i nazwę. I że nie ma tam dla nas miejsca. Ówczesny dyrektor Trójki Kuba Strzyczkowski został zwolniony, zasadnicza część zespołu rozstała się z firmą i od tamtej pory zaczęliśmy zastanawiać się, co moglibyśmy, i chcielibyśmy, razem zrobić. Mieliśmy przecież propozycje z innych miejsc, więc Radio 357 to nasz wybór, a nie konieczność.
Skąd pomysł na „rozbicie” dawnej Trójki na dwa osobne byty? Nie było myśli, żeby Radio 357 i Radio Nowy Świat działały razem?
Często słyszę to pytanie, ale nie do końca rozumiem jego źródło. Jedynym argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest przyzwyczajenie słuchaczy – wszystkie ich ulubione głosy w jednym miejscu. Chociaż z drugiej strony – chyba lepiej mieć dwie rozgłośnie, które się lubi, zamiast jednej.
Mamy zupełnie różne wizje radia. Sam widzisz, że idziemy w zupełnie inną stronę niż Radio Nowy Świat - zarówno pod względem treści, jak i narzędzi, którymi będziemy się posługiwać. To, że się znamy i lubimy nie ma tu znaczenia.
Jest też drugi powód, bardziej prozaiczny. Radio Nowy Świat jest w tym momencie kompletną redakcją, pracuje tam ponad 60 osób. My mamy 40-osobowy zespół. Pytanie „czy nie warto byłoby działać razem?”, na dobrą sprawę sprowadza się do pytania: „kogo wyrzucić?”, bo trzeba by było zwolnić połowę zespołu tu i tu. To jest nieracjonalne oczekiwanie. Niby dlaczego Radio Nowy Świat miałoby zwalniać ludzi, którzy zaufali tej redakcji i są z nią od początku? W imię czego? Naszych stanowisk? To byłoby nieakceptowalne nawet moralnie.
Mówisz o wzajemnym szacunku i sympatii. Jednak w ostatnich dniach pojawiały się ataki, a przynajmniej przytyki, w waszym kierunku ze strony pracowników Radia Nowy Świat. Zaskoczyły cię one?
Ja nie odebrałem tego jako ataki czy przytyki. To po pierwsze. Po drugie - zarówno z Piotrem Jedlińskim, jak i Marcinem Kydryńskim się przecież znamy. Ludzie tworzący Radio Nowy Świat są naszymi kumplami, a czasem nawet przyjaciółmi czy mentorami. Dziennikarze piszą o sporze między redakcjami, ale dla nas to raczej prywatne opinie kolegów. Nie widzimy żadnej agresji ze strony RNŚ. Teorie o konflikcie nie wytrzymują próby zderzenia z rzeczywistością.
Czyli z waszej strony jest nastawienie na koegzystencję, może wręcz współpracę.
Pokojowa koegzystencja jest jak najbardziej możliwa, współpraca też. Będziemy nagrywać niedługo dobrze znaną naszym słuchaczom przedświąteczną piosenkę i zaprosiliśmy już redakcję Radia Nowy Świat do wspólnej pracy przy tym projekcie. Nie widzę żadnego powodu, żebyśmy mieli sobie wchodzić w drogę.
Pamiętaj, że opinie, do których nawiązywałeś, pojawiły się kilka dni po rozpoczęciu zbiórki. Mogły istnieć wtedy obawy, że zabierzemy RNŚ część patronów, finansowanie. Natomiast teraz, po dziesięciu dniach trwania zbiórki, widać już, że my po prostu przyciągnęliśmy masę ludzi, którzy wcześniej nie byli patronami żadnej inicjatywy. Mówiąc językiem handlowym – zdobyliśmy nowych klientów, a nie zabraliśmy ich Radiu Nowy Świat. To fakty, a nie przemyślenia.
W sukces, o którym mówisz, wątpi jednak wielu komentatorów. Kilka dni temu na twoim Facebooku pojawił się post, w którym sam wspominasz opinię jednego z medioznawców. Wróży on Radiu 357 porażkę.
Praktycznie codziennie czytam komentarze – niekoniecznie medioznawców, raczej ludzi pracujących na rynku mediów – odnoszące się do szans powodzenia naszego modelu biznesowego. Jestem dość zdziwiony tymi opiniami, bo żaden z tych ludzi nie pytał nas o ten model. Żaden z nich nie ma prawa wiedzieć, na czym firma będzie stała. Widzą tylko jedną nogę, którą jest finansowanie społecznościowe - czyli to, co można znaleźć na Patronite czy na naszym Facebooku.
Na tej podstawie – bardzo wyrywkowej – oceniają nasze szanse przetrwania, nie wiedząc nic o obszarze B2B, innych kanałach przychodu, oczekiwań rentowności. Kwituję to uśmiechem. Chętnie usiądziemy z każdym z tych ekspertów przy stole i pokażemy im, jak bardzo się mylą.
Ostatnio krytyczną recenzję wystawił nam prof. Wiesław Godzic. Muszę przyznać, że trochę mnie to ucieszyło. Pamiętam doskonale, że podobnie słabo oceniał szanse powodzenia Radia Nowy Świat. Jak widać, okropnie się pomylił. Może to dobry prognostyk dla naszej przyszłości.
Marek Niedźwiecki opublikował w internecie wpis, który można interpretować jako zapowiedź, że Radio 357 wystartuje w grudniu. Potwierdzasz?
Sytuacja z koronawirusem rozwija się tak szybko, że trudno mi teraz podać konkretną datę. Chcielibyśmy ruszyć przed Nowym Rokiem. Widzimy jednak, co się dzieje. Na dobrą sprawę nie wiemy, jak będą wyglądały nasze możliwości logistyczne nawet w przyszłym tygodniu. Rzeczywiście, chcemy wystartować w grudniu, ale nie jest to słowo, za które później można nas trzymać.
Radio 357 będzie kontynuacją misji Trójki czy rozgłośnią nastawioną na nowego słuchacza?
Nigdzie nie składamy deklaracji, że będziemy „nową Trójką”. To mogą ocenić tylko słuchacze. Pytanie, jak w ogóle można zdefiniować te wartości, o których mówią słuchacze Trójki. Jedni jako korzenie tego ducha stacji wskazują lata 60., inni – koniec lat 90. Jeszcze inni mówią o okresie sprzed sześciu czy dziesięciu lat.
Nie interesuje nas odgrzewanie kotleta, historia przywrócona na nowo. Planujemy nowoczesny projekt na miarę 2020 roku. Natomiast odnosząc się do anteny, z której się wywodzimy – będziemy robić to, czym być może ta antena by była, gdyby przez ostatnie lata miała większe szczęście do zarządzających i szła we właściwym kierunku. Zarówno pod względem oferty, jak i zespołu. Nadrobimy ten dystans w Radiu 357.