Prokurator miała odczytać zarzuty dla Romana Giertycha, gdy ten był nieprzytomny. – Z taką sytuacją nie miałem jeszcze w życiu do czynienia – powiedział "Gazecie Wyborczej" mec. Błażej Biedulski, jeden z obrońców zatrzymanego przez CBA byłego wicepremiera w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Zarzuty wobec Romana Giertycha odczytano w piątek po południu w Szpitalu Bródnowskim, gdzie od czwartku przebywa zatrzymany. – Pani prokurator odczytała zarzut w obecności nieprzytomnego, nieświadomego podejrzanego. Ta czynność miała charakter absolutnie pozorny – zaznaczył mec. Błażej Biedulski.
– Roman Giertych nie odezwał się ani słowem, nie oświadczył, czy rozumie zarzut, czy się do niego przyznaje. Nie podpisał protokołu. Był nieświadomy tego, co się dzieje – dodał prawnik.
Wcześniej podobne informacje przekazał drugi z obrońców Giertycha, Jakub Wende. – Czynność odbyła się wobec człowieka, który nawet nie wiedział, że ta czynność się odbywa. Odzyskiwał przytomność tylko na krótkie chwile – relacjonował na antenie TVN24.
Przypomnijmy, do zatrzymania Giertycha doszło w czwartek. Tego dnia CBA przeszukało jego dom. Podczas przeszukania adwokat zasłabł, został przewieziony do przesłuchania. W piątek przedstawiono mu zarzuty. Prokuratura oskarża byłego wicepremiera o przywłaszczenie i wyprowadzenie wraz z innymi osobami ze spółki deweloperskiej prawie stu milionów złotych.