"Nikt, pomimo moich błagań, nie przyjechał taty zbadać". W ciągu kilku dni straciła tatę i dziadka
Bartosz Świderski
17 października 2020, 09:35·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 października 2020, 09:35
W niecały tydzień straciła tatę i dziadka. Mężczyźni chorowali na COVID-19. Aktorka Natalia Samojlik opisała, jak wyglądała walka z chorobą i jak bardzo na tę walkę państwo nie jest przygotowane.
Reklama.
O stracie Natalia Samojlik poinformowała na swoim profilu na Facebooku. "Wczoraj odbył się pogrzeb mojego taty Piotr Samojlik i dziadka. Chorowali na Covid 19. Dziadek zmarł w czwartek, tata w niedzielę" – zaczęła swój wpis.
Kobieta zaznaczyła także, że państwo nie jest do walki z tą chorobą przygotowane. Opisała, jak wyglądało "leczenie" jej bliskich.
"Tata chorował 3 tygodnie. W tym czasie miał dwie telewizyty i przepisany antybiotyk. O pozytywnym wyniku testu wykonanego we wtorek rano dowiedzieliśmy się w sobotę. W tym czasie - między wtorkiem a sobotą - odsyłano mnie, podając coraz to inne numery telefonów. Radzono czekać na wynik testu" – wyjaśniła.
Natlia Samojlik podkreśliła także, że nie ocenia pracy lekarzy, bo oni są bezradni w tej sytuacji.
"Covid naprawdę zabija. Państwo nie działa. W moim poście nie oceniam pracy lekarzy, którzy są zupełnie bezradni wobec braku jakichkolwiek sensownych procedur. Ochrona zdrowia nie może działać dobrze, jeśli zupełnie nie działa państwo" – podsumowała.
Przypomnijmy, że od soboty w kraju obowiązują nowe restrykcje wprowadzające tzw. mały lockdown w Polsce. Ponadto 152 powiaty trafią do czerwonej strefy, w której obostrzenia są najsurowsze.
Nikt, pomimo moich błagań, nie przyjechał taty zbadać, nie chciano przysłać karetki. Informowano mnie jedynie, że w szpitalach nie ma miejsc. Tata słabł, coraz trudniej oddychał, skarżył się na ból całego ciała. Mogłam mu towarzyszyć stojąc pod balkonem, podając jedzenie i czekając na wynik testu. Tata zmarł w niedzielę. Nie miał chorób współistniejących