Ociekające sosem liście sałaty, spływający krem z wilgotnego biszkoptu i krwista wołowina przybrana kruchym rozmarynem. Jedzenie potrafi działać na nas równie intensywnie, jak pornografia. Zmysłowe fotografie mięsa, ciast czy sałatek to nowy trend. Na facebooku zamiast zdjęć z wakacji, królują fotki z restauracji. Dziś od tego z kim sypiasz, bardziej liczy się co jesz. W końcu jedzenie jest nowym seksem.
Food Porn. Brzmi perwersyjnie, ale w rzeczywistości to nic innego jak sfotografowane w zmysłowy sposób jedzenie. Ociekające lodami wafle, mięso posypane rubinowymi ziarnami granatu, oblane gorącym masłem kluski. Wszystkie te obrazy działają na zmysły i potrafią, tak samo jak zdjęcia roznegliżowanych panienek, doprowadzić nas do orgazmu. W internecie roi się od apetycznych zdjęć potraw i perwersyjnych kompozycji z jedzenia. Wszystko jest przesadzone, i do granicy przyzwoitości rozerotyzowane.
– Jedzenie od zawsze było symbolem wrażliwości i zmysłowości – mówi mi Marta Niedźwiecka z Pussy Project. – Wystarczy chociażby przypomnieć takie filmy jak „Czekolada” czy „Uczta Babette” żeby to zrozumieć. Oba dzieła opierają się na podobnym schemacie. Opowiadają historie kobiet, które dzięki swoim umiejętnością kulinarnym przełamują tabu. Jedzenie, tak jak seks, wyzwala, łamie społeczne normy i jest traktowane na równi ze zmysłową przyjemnością. Co świetnie ilustruje „Wielkie żarcie” gdzie w finałowej scenie bohaterowie w seksualnej ekstazie umierają z przejedzenia. W kulturze od zawsze jedzenie było kojarzone z seksem. W większości filmów zanim para idzie do łóżka, najpierw je kolacje. Bez tego rytuału akt byłby niepełny – dodaje Niedźwiecka.
Jednak droga od literackiego czy filmowego ujęcia posiłku, do erotycznych zdjęć jedzenia wydaje się trochę odległa. Skąd w nas potrzeba, żeby nadawać sałatce czy ciastu pornograficzny charakter? – Przyczyn jest kilka – mówi mi Aga Kozak, blogerka kulinarna. – Dzisiejszy świat jest pozbawiony zmysłowych wrażeń. Wszystko już można robić, wszystko już było, mało co zwraca uwagę. Jedzenie to jedna ostatnich sfer, w której ostało się trochę pieprzu. Celebrowanie jedzenia, gotowanie, cała to oprawa naprawdę potrafi doprowadzić do orgazmu, dlatego warto ją pielęgnować – tłumaczy Kozak.
Jak to jednak się stało, że społeczeństwo przerzuciło swoją energię seksualną z różowych stronek, na menu w restauracji? – Według teorii Mary Eberhard, która jakiś czas temu ogłosiła, że jedzenie jest nowy seksem, jest to efekt rewolucji seksualnej. – tłumaczy mi Kozak. – Dawniej kultura była owładnięta zakazami i nakazami związanymi z seksualnością. Jednak po przewrocie wszystkie te hasła przebrzmiały. Dziś każdy może sypiać z każdym i nikt raczej się do tego nie wtrąca. Natomiast wszelkie reguły, które dawniej rządziły naszym ciałem, przesunęły się na sferę jedzenia. Teraz liczy się z kim jadasz, gdzie jadasz i co. Wokół jedzenia powstaje mnóstwo trendów, jemy zdrowo, ekologiczne, z dziećmi, razem. Świat wokół tego się kręci, co można chociażby zobaczyć na Facebooku. Dawniej ludzie wrzucali do portalu swoje swoje roznegliżowane zdjęcia czy fotki wakacji, a dziś zarzucamy się obrazami jedzenia – mówi Kozak.
Trend nie tylko rozwija się w fotografii, ale również w przemyśle pornograficznym. Coraz więcej erotycznych zabawek powiązanych jest ze zmysłem smaku. Powstają kosmetyki do gry wstępnej, których jedynym zadaniem jest pobudzanie naszych kubków smakowych. Seks przeniknął do wszystkich sfer. Jedzenie to ostatni bastion, który zdobył.
– Nie jest to nowy wynalazek, tylko może raczej trochę zapomniany – mówi Niedźwiecka. – Dawniej uczty królewskie potrafiły mieć bardzo perwersyjny charakter. Potem przyszły trochę uboższe czasy i jedzenie musiało zejść na drugi plan. Po II Wojnie Światowej ze wzmożoną siłą wybuchła kultura jedzenia i seksualności. Idealnym połączeniem tych dwóch trendów jest Nigella Lawson, która opowiada o jedzeniu w tak zmysłowy sposób, że można dostać dreszczy. – tłumaczy Niedźwiecka.
Jedzenie w ostatnim czasie rzeczywiście zaczęło istnieć w kilku wymiarach. Z jednej strony mamy erotyczną fotografię, z drugiej w modzie jest celebrowanie posiłków i budowanie swojej tożsamości wokół jedzenia, z trzeciej natomiast jest cały przemysł, który próbuje sprzedać potrawy nawiązując do seksu. Food Porn to na razie nisza, kto wie jednak czy w przyszłości oglądanie sufletów i lodów nie będzie dozwolone od lat 18?