Kierowca karetki zmarł w szpitalu w Garwolinie. Nie przyjął go żaden szpital zakaźny.
Kierowca karetki zmarł w szpitalu w Garwolinie. Nie przyjął go żaden szpital zakaźny. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

W nocy z piątku na sobotę zmarł członek garwolińskiego zespołu ratownictwa medycznego. Kierowca karetki był zakażony koronawirusem, jednak nie znaleziono dla niego miejsca w żadnym szpitalu zakaźnym – podaje serwis egarwolin.pl.

REKLAMA
Kierowca karetki od kilku dni przebywał w izolacji domowej z powodu potwierdzonego zakażenia covid-19. W piątek przed południem został zabrany z domu przez zespół ratownictwa medycznego, gdy był już w poważnym stanie.
Dla mężczyzny długo poszukiwano miejsca w szpitalu zakaźnym między innymi w Warszawie i Siedlcach. Nigdzie go jednak nie przyjęto z powodu braku miejsc. Mężczyzna został finalnie przyjęty do Szpitala Powiatowego w Garwolinie, ale nie udało się go uratować. Zmarł w nocy, między godziną 22:00 a 23:00.
– Podjęliśmy wszystkie możliwe działania formalne i nieformalne, żeby go przewieźć. (…) Był już w bardzo poważnym stanie. Tego typu chory nie powinien w ogóle znaleźć się w naszym szpitalu. Nie jest rolą szpitala I stopnia referencyjności udzielać pomocy takim chorym – podkreślił dyrektor garwolińskiego szpitala i dodał, że w placówce zrobili dla chorego wszystko, co tylko byli w stanie.
– To był nasz wieloletni pracownik, już w wieku emerytalnym, ale był ciągle jeszcze aktywny zawodowo, ciągle pracujący, ciągle wspierający naszych chorych, nasz zakład. Człowiek godny wysokiego szacunku i bardzo aktywny społecznie – dodał dyrektor.
Już od pewnego czasu lekarze alarmują, że system ochrony zdrowia jest bardzo blisko załamania. W całym kraju brakuje łóżek dla chorych, respiratorów oraz lekarzy do obsługi sprzętu i opieki nad chorymi, a realia różnią się od zapewnień rządu.
źródło: egarwolin.pl