W mediach społecznościowych pojawił się szczery wpis kierownika oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w jednym ze szpitali w Warszawie. Wyjawił on, jaka naprawdę jest sytuacja chorych na koronawirusa. Z jego relacji wynika, że realia całkowicie różnią się od tego, co mówi rząd.
"W całym kraju nie ma już dawno miejsc dla chorych z covid-19.... Każdy, kto pracuje w szpitalu, ma chorego z covid i próbuje go przenieść do szpitala zakaźnego, wie o tym doskonale. Podawane statystyki są fikcją..." – pisze na Facebooku Tomasz Siegel, szef Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Lekarz podkreśla, że liczba respiratorów nie ma znaczenia, bo liczy się liczba stanowisk intensywnej terapii i personelu, zdolnego do leczenia najciężej chorych. Ale z tym też jest problem, bo stanowiska te też się skończyły.
"Tydzień temu na miejsce respiratorowe w szpitalu MSW była kolejka 12 chorych z COVID! W piątek 9.10 dostałem decyzje ministra zdrowia, że od czwartku(!) mam uruchomić 38 miejsc covidowych w swoim szpitalu. Gdzie nam ewakuować chorych, którzy w tej chwili zajmują te miejsca? Gdzie ich przenieść?" – pyta w poście dr Siegel.
Zauważa także, że nigdzie też nie ma miejsca dla chorych niezakażonych z południowej Warszawy, bo każdy szpital w stolicy jest "totalnie obciążony". Wytyka też ministrowi zdrowia, że zapomniał chyba, że przygotowanie szpitala do roli zakaźnego wymaga przebudowy i ludzi, a więc czasu i pieniędzy.
"Od samego początku te zarządzenia pozostają fikcją. Tworzone po to, aby zrobić konferencję prasową i zmazać ze swoich rąk krew ludzi, którzy na naszych oczach umierają i będą umierać z braku pomocy. Przez tydzień byłem dyrektorem medycznym szpitala. Zrezygnowałem, bo w tej sytuacji moje miejsce jest przy pacjencie wymagającym intensywnej terapii i moim zespole" – wyznaje autor posta.
Dla kogo nowe respiratory?
Co prawda minister zdrowia Adam Niedzielski podczas ostatniej konferencji prasowej zapowiadał nową pulę łóżek covidowych i respiratorów, ale jak widać rzeczywistość jest nieco brutalniejsza, niż słyszymy od rządzących. Na brak kadry medycznej zwracał uwagę na łamach naTemat.pl także prof. Juliusz Jakubaszko.
– Respiratory są sprzętem medycznym, który w razie braków można dokupić. Ale sam sprzęt nie wystarczy. Potrzebna jest do niego wyszkolona kadra medyczna lekarzy i pielęgniarek, której, jak wiemy, brakuje. Rząd, jeżeli umiałby, a obawiam się, że nie potrafi, musiałby zwiększyć liczbę lekarzy pracujących aktywnie w oddziałach intensywnej terapii i ratunkowych, bo one są obecnie najbardziej obciążone napływającą falą pacjentów – powiedział nam prof. Jakubaszko.