Policja dostała zgłoszenie od salezjanów
– Wywlekli mnie. Trzy razy mówiłem do nich, że nie stawiam oporu. Oni mówili, że to jest bierny opór, bo nie przebierałem nogami. Zwlekli mnie po schodach na pierwsze piętro – dolał jeszcze oliwy ksiądz, gdy na drugi dzień nagrał wideo i opowiedział, jak akcja wyglądała z jego strony .Rozpętała się taka burza, że policja zabrała głos. Wyjaśniła, że wstępna analiza nie dopatrzyła się nieprawidłowości ze strony policjantów, ale przebieg zdarzeń zbada Wydział Kontroli KWP w Poznani. Cała interwencja została zaś podjęta po otrzymaniu zgłoszenia przez salezjanów.
Nie chce wyprowadzić się z domu zakonnego
Wiadomo, że ks. Michał Woźnicki należał do zakonu salezjanów, ale w 2018 roku został z niego wykluczony. Do dziś jednak mieszka na terenie Domu Zakonnego Salezjanów przy ul. Wronieckiej w Poznaniu, co może wydawać się niepojęte, bo wszyscy mają świadomość, że dawno nie powinno go tam być.Jak mieszka ks. Woźnicki
"Mieszka w dwupokojowej celi. (...) Jeden z pokojów zamienił w kaplicę. Sam zbudował ołtarz, codziennie odprawia tu msze, bo do kościoła nie ma wstępu. Na drzwiach celi czarny bohomaz: "Won do matki!”. Obok na ścianie: "Nie kłam! Bądź posłuszny" – realcjonował na początku października w poznańskiej "Wyborczej" Piotr Żytnicki. To on pokazał w mediach społecznościowych nagranie z zatrzymania księdza. "Pod koniec sierpnia ks. Woźnicki odprawia dla kilku wiernych poranne nabożeństwo. W trakcie kazania drzwi do celi otwiera jeden z salezjanów ks. Jacek Bielski.
– Proszę tu więcej nie przychodzić! Proszę stąd wyjść, to nie są żarty! – krzyczy.
– Czy ksiądz jest zdrowy na rozumie? – pyta Woźnicki. – Bo zadzwonimy na policję. Ksiądz zakłóca kult.
– Jaki kult, proszę pana? – odpowiada Bielski. – Tu jest zakon. Żadnej mszy tutaj nie ma! Ten człowiek jest tutaj nielegalnie – wskazuje na Woźnickiego. Czytaj więcej