Do zebranych przed klubem w Krakowie przyjechała policja.
Do zebranych przed klubem w Krakowie przyjechała policja. Fot. Twitter / Adam Pasierb

O zdjęciu gigantycznego tłumu przed krakowskim klubem Prozak 2.0 pisały w ten weekend wszystkie polskie media jako o przykładzie skrajnej nieodpowiedzialności. Wobec zgromadzonej tam młodzieży miała interweniować policja. Portal Money.pl podał, czym zakończyła się interwencja.

REKLAMA
"Oto kolejka do klubu Prozak 2.0 w Krakowie. Od północy Kraków jest w czerwonej strefie. Wspaniałe 'zakończenie sezonu'. Nawet najlepsza ochrona zdrowia i całkowity lockdown nie ochroni nas przed głupotą. Ludzie ludziom gotują ten los" – napisał w sobotę nad ranem użytkownik Twittera w opisie zdjęcia, które przedstawiało długą kolejkę przed znanym klubem.
Dodał także, że zdjęcie było zrobione jeszcze przed północą, ale zaznaczył, że sytuacja nie zmieniła się także po północy, kiedy zaczęły już w Krakowie obowiązywać przepisy związane z wejściem miasta do czerwonej strefy epidemicznej. Wtedy także przed klubem zjawiła się policja. Co stało się dalej? O to zapytał krakowską policję portal Money.pl.
– Około północy policjanci otrzymali informację, że przed jednym z krakowskich klubów, przy Placu Dominikańskim stoi w tłoku kilkadziesiąt osób – powiedział portalowi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy KWP w Krakowie.
– Policjanci podjechali na miejsce i potwierdzili, że rzeczywiście jest to około 60 osób, które najprawdopodobniej chcą wejść do klubu lub właśnie go opuściły – dodał.
Policjanci przez megafon przypomnieli zgromadzonym o obowiązku zachowania dystansu społecznego oraz o zakryciu ust i nosa. Większość posłuchała służb i opuściła to miejsce. Ale na tym nie zakończyła się interwencja policji.
– W dwóch przypadkach policjanci wystawili mandaty karne – za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym – w wysokości 100 złotych – dodał rzecznik małopolskiej policji. Za złamanie obostrzeń nikt nie został ukarany.
źródło: Money.pl