
Prank z Mikem Pencem był tylko preludium
W pierwszej części głośnego mockumentu (satyrycznego filmu stylizowanego na dokument) "Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej" z 2006 roku alter ego Cohena wyśmiewało zaściankowość zwykłych Amerykanów. W sequelu brytyjski aktor i komik podniósł sobie poprzeczkę wyżej, gdyż próbuje pokazać prawdziwą twarz polityków.Prawnik Trumpa w kompromitującej sytuacji z "córką" Borata
Borat zabiera do Stanów swoją 15-letnią córkę - Tutar Sagdiyev (graną przez 24-letnią Marię Bakalovą). Jego filmowa pociecha jest aspirującą dziennikarką, która umawia się na wywiad z Giulianim w hotelu w Nowym Jorku. Po tym, jak sprzedaje mu kilka komplementów, zaprasza go do pokoju obok. Na drinka. Sypialnia jest oczywiście naszpikowana ukrytymi kamerami.Rudy Giuliani tłumaczy, że scena w "Boracie" była sfabrykowana
"Film z Boratem został sfabrykowany. Ja tylko wsuwałem koszulę, po tym jak odpięto mi sprzęt do nagrywania. W żadnym momencie rozmowy, ani przed, ani po, nie zachowywałem się niewłaściwie. Jeśli Sacha Baron Cohen sugeruje inaczej, jest zwykłym kłamcą" – napisał na Twitterze Giuliani. "Jak tylko zrozumiałem, że to ustawka, zadzwoniłem na policję, co zostało udokumentowane w artykule 8 lipca".Następnie Giuliani napisał, że w ten sposób chciano "przytępić" jego działania przy ujawnianiu "przestępstw oraz zepsucia Joe'a Bidena i jego rodziny". Zapowiedział też jeszcze większe "zrzuty z dysku z piekła rodem", których Biden nie będzie w stanie obronić. "Mam na to kwity" – zagrzmiał na koniec.