Choć przyrosty zakażeń właściwie z dnia na dzień są coraz większe, eksperci zaznaczają, że to jeszcze nie szczyt epidemii. – Liczba przypadków raczej będzie rosła – przewiduje cytowany przez RMF 24 specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski.
Sytuację epidemiologiczną w naszym kraju Parczewski ocenił jako "złą lub bardzo złą". – W Zachodniopomorskiem jest źle, a kiedy patrzę na sytuację epidemiologiczną w innych regionach, myślę, że jest tam bardzo źle. My z olbrzymim trudem dajemy radę, a jesteśmy na końcu, jeśli chodzi o liczbę zakażeń w poszczególnych województwach. Nie wiem zatem, jak radzą sobie inne regiony – stwierdził.
Zdaniem Miłosza Parczewskiego w najbliższym czasie nie zanosi się na poprawę. – Nie osiągnęliśmy jeszcze "górki", ona (krzywa zachorowań) na pewno będzie jeszcze rosła – zapewnił lekarz. Wyjaśnił, że liczba zakażeń pojawiająca się w raportach MZ i tak jest "znikoma" w stosunku do faktycznej liczby przypadków koronawirusa.
Padło również pytanie o to, czy możliwe jest uchronienie się przed zakażeniem. – To nie tak, że każdy musi przejść tę chorobę. Wirus będzie się też trochę zmieniał, będzie powodował różną śmiertelność, różną chorobowość, to będzie zależało także od człowieka – zauważył Parczewski. Dodał, że łatwiej o pomoc chorym będzie, gdy system zostanie nieco odciążony.
Wszystko wskazuje na to, że przewidywania szczecińskiego lekarza są słuszne. Przyrosty właściwie z dnia na dzień są coraz wyższe. W czwartek MZ poinformowało o wykryciu 12 tys. zakażeń. Dziś rząd ma ogłosić nowe obostrzenia. Według nieoficjalnych informacji, ma się znaleźć wśród nich m.in. zamknięcie restauracji i barów.