To już siódma doba protestów, jakie wybuchły w całym kraju po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Wyrok ten oznacza zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Trudno nie zauważyć, że manifestacje te nie dotyczą już tylko sprawy orzeczenia TK - to wyraz niezadowolenia z rządów PiS. W środę te protesty są szczególnie liczne.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Strajk kobiet
Wiele pań - na wezwanie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet - nie poszło w środę do pracy czy nie wzięło udziału w zajęciach na uczelniach. I to widać na ulicach polskich miast i miasteczek. Wielotysięczne protesty trwają m.in. w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu czy Szczecinie.
Nagrania i zdjęcia z tych demonstracji robią wrażenie. Widać, jak wielka jest skala sprzeciwu.
W Warszawie tysiące protestujących szczelnie zapełniły nieduże uliczki wokół gmachu Sejmu. Wznoszone są hasła, które można opisać... ośmioma gwiazdkami.
A to nie jedyne miejsce, gdzie w Warszawie gromadzą się demonstranci.
Dziennikarki naTemat, które biorą udział w proteście w stolicy, przesyłają zdjęcia niektórych transparentów na trwającej demonstracji.
Protesty kobiet w całym kraju
Prawdopodobnie największy w tym momencie protest trwa w Łodzi. Według szacunków ulicami miasta maszeruje tu około 20 tys. osób.
Z relacji uczestników łódzkiego marszu wynika, iż faktycznie uczestników jest tak wielu, iż nie widać końca sznura protestujących.
We Wrocławiu demonstrantów jest kilkanaście tysięcy. Jak relacjonuje reporter RMF FM, w tłumie tym są głównie młodzi ludzie - studentki i studenci, a także uczniowie.
Potężne tłumy idą też ulicami Szczecina.
I choć protesty nie tracą na sile, po stronie władzy nie widać ochoty na wysłuchanie postulatów demonstrujących. Wręcz przeciwnie - sejmowe oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego wskazuje na chęć eskalacji napięcia.
– Mamy dziś w Polsce bardzo wysoki stan zagrożenia z powodu epidemii. Ten stan wyklucza jakiekolwiek spotkania publiczne powyżej pięciu osób – oświadczył w Sejmie prezes Prawa i Sprawiedliwości. Po czym zarzucił opozycji, iż to z jej "podjudzenia odbywają się tysiące różnego rodzaju manifestacji".