Kaja Godek przekazała, że opuściła swoje mieszkanie. Dodała, że nie mieszka w nim już żaden z członków jej rodziny. Jak napisała aktywistka pro-life, "furia aborcjonistów pokazuje, że nie mają żadnych argumentów, dlatego posługują się terrorem".
"W związku z narastającą falą agresji informuję, że nie przebywam w mieszkaniu przy ul. Książąt Mazowieckich w Warszawie (...). Nie będę tam także przebywała w najbliższym czasie. Każde poczęte dziecko ma prawo do życia. KON-STY-TU-CJA!" – napisała działaczka na Facebooku.
Kaja Godek wcześniej poprosiła o policyjną ochronę. To dlatego, że przedstawicielki Strajku Kobiet ujawniły jej dokładny adres i numer telefonu. Działaczka antyaborcyjna pokazała też zdjęcia, na których było widać, jakie napisy pojawiły się wokół jej domu: "Kaja przenieś swój świat do wolnej Polski", "Godek zabija kobiety" i inne wulgarne słowa.