Kluby gejowskie nie mają łatwo w Polsce. O ile w dużych aglomeracjach nie są już napiętnowane i tępione jak kiedyś, o tyle na prowincji mniejszości rzadko mają sposobność wspólnie potańczyć czy napić się. Ich społeczności są ukryte, a swoje prawdziwe życie często prowadzą po kryjomu, wstydząc się i bojąc ocen swoich małych społeczności.
Warszawa, Kraków, Trójmiasto czy Wrocław są punktami na mapie kraju, w których mniejszości seksualne mogą znaleźć lokale dla siebie. Niestety tylko punktami. Na próżno szukać knajp gejowskich i lesbijskich w mniejszych miejscowościach mimo że procent osób homoseksualnych jest taki sam wszędzie i waha się w granicach 10.
Geje chętnie przeprowadzają się do dużych miast i trudno im się dziwić. To tam czują się bezpieczniej, poznają inne osoby homoseksualne i mogą żyć w miarę normalnie. Kluby, miejsca spotkań, randki, związki – trudno o to wszystko w kilkunastotysięcznych miasteczkach.
Gej w małym mieście – To nie jest tak, że nas nie ma – mówi Rafał, trzydziestoparoletni gej z małego miasta w centralnej Polsce. – Na portalach gejowskich często widzę twarze, które później napotykam w miejscowych sklepach czy na ulicy – dodaje.
Rafał wiele lat mieszkał w Warszawie, lecz w zeszłym roku zdecydował się na przeprowadzkę w rodzinne strony. Teraz ma własną firmę zajmującą się przeprowadzkami, a w wolnych chwilach uprawia ogród. Z wyboru. Czy brakuje mu życia nocnego? – Zdecydowanie nie – zapewnia, ale dodaje, że inni często mają potrzebę zabawy na mieście, lecz boją się, że ich orientacja wyjdzie na jaw.
– Pamiętam, że na początku po mojej przeprowadzce do małego miasta dostałem zaproszenie na domówkę od jedego z gejów mieszkających w pobliżu – opowiada Rafał. Ku zdziwieniu rozmówcy domowa impreza nie różniła się od tych urządzanych przez osoby heteroseksualne: była wódka, kilka osób wyraźnie rozluźnionych alkoholem i grającą muzyką oraz lekkie rozmowy.
Rafał potwierdza, że geje z małych miejscowości w obawie przed niepożądanym coming outem, kpinami i agresją ze strony części mieszkańców potrafią żyć w kłamstwie całymi latami, nie odkrywając czasami wcale swojej seksualności, mając dziewczyny i zakładając rodziny. – Choć o tym nie mówi się i tak wszyscy wiedzą – mówi Rafał. Wewnętrzny strach, a często również przekonanie, że to coś złego i wstydliwego, blokują ich. Z pewnością brak normalnych, legalnych lokali i konspiracja towarzysząca spotkaniom nie ułatwia wyjścia z szafy.
Getynga kontra Olsztyn – W stutysięcznej niemieckiej Getyndze jest wiele klubów gejowskich – mówi mi Adam i odsyła do strony, z której jasno wynika, że miasto jest w stanie zaoferować mniejszościom lokale rozrywkowe. – Gdzie Getynga, a gdzie Olsztyn – zwraca uwagę Jakub. Porównanie tych miast jest o tyle ciekawe, że oba mają podobną liczbę mieszkańców i oba kiedyś były niemieckie.
Jak wypada polskie miasto w tym porównaniu? Dość słabo. Według portalu gayScout.com oferuje trzy lokale gayfriendly. W rzeczywistości trudno zweryfikować te fakty na podstawie informacji z sieci, gdyż według nich a także portalu poświęconego olsztyńskiemu życiu nocnemu najpopularniejszym jest lokal 4club. Według strony klubowa.pl ciągle odbywają się tam imprezy, choć z różnych for internetowych można wywnioskować, że lokal już dawno nie istnieje. Jakie są fakty? Podana strona www oraz numer telefonu nie istnieją, co potwierdza doniesienia forumowiczów. Gdzie w takim razie chodzą bawić się olsztyńscy geje? Nie wiadomo, informatora online i jakichkolwiek sprawdzonych wiadomości brak.
Z kolei w getyńskim lokalu einsB zróżnicowanie imprez jest spore. Strona klubu dokładnie informuje nas co i kiedy, kontakt jest łatwy i bezpośredni, a na samym www znajdziemy też zakładkę dla poszukujących pracy. Wszystko jasne i przejrzyste, aż miło.
– Tu chodzi o rozwój ruchu gejowskiego. Wraz z emancypacją wzrósł też poziom świadomości społecznej, a także organizacji samego środowiska gejowsko-lesbijskiego – mówi o różnicy w ofertach miast Krzysztof Tomasik. Tomasik jest członkiem redakcji "Krytyki Politycznej" i działaczem środowiska LGBT, a także autorem książek "Gejerel" i "Homobiografie". – Geje i lesbijki są tam traktowani jak normalni konsumenci, którzy również mają swoje potrzeby i są potencjalnymi klientami – zaznacza.
Latynoski Toruń nie dla mniejszości „Underground”, „Piekło”, „Rafa”, „Ameryka” - to nazwy kolejnych upadających klubów dla gejów, tym razem w dwustutysięcznym Toruniu. W takim razie gdzie bawią się mniejszości toruńskie? Internetowy dodatek „Gazety Wyborczej” Co jest grane wskazuje na Club Latino przy ulicy Jurija Gagarina. Dzwonię, lecz właściciel zapewnia mnie zdecydowanie, że źle trafiłem. – W żadnym wypadku – ucina rozmowę. I znów trop się ucina.
Większość newsów w sieci jest nieaktualna lub przekłamana, a gdzie można udać się w Wałbrzychu, Olsztynie czy Toruniu okazuje się bardzo trudno dostępnymi informacjami. Pozostają tylko portale społecznościowe i opinie znajomych.
Co dalej? Mimo wszystko zmiany idą w dobrą stronę. Zarówno media jak i Polacy normalizują swoje poglądy. Aktów nienawiści jest coraz mniej, a temat homoseksualizmu nie budzi ogólnej odrazy, lecz problemy gejów i lesbijek są coraz częściej tematami debat. A co z miejscami dla mniejszości? – Nawet w Warszawie sam proces tworzenia kultury nocnej i wybór pomiędzy lokalami jest bardzo młody. Myślę, że w całym kraju, a co dopiero na prowincji, to może trwać jeszcze długie lata – mówi Tomasik.
– Pamiętajmy, że na animację życia i kultury gejowskiej nie składają się tylko kluby, ale także innego rodzaju kluby i stowarzyszenia, a w Polsce przykładowo oddziały Kampanii Przeciw Homofobii czy świetlice "Krytyki Politycznej", które są gayfriendly i zapraszają do współuczestniczenia – dodaje' ofiarując jednocześnie nadzieję tysiącom anonimowych homoseksualistów, którzy ciągle nie mają szans na normalny taniec z partnerem w weekend.