Marlena Barańska od ponad dwudziestu lat pracuje w prosektorium w Zakładzie Usług Pogrzebowych "Eden" w Kielcach. Jak sama twierdzi, od jakiegoś czasu sytuacja jest wręcz dramatyczna. Prosektor opowiedziała w rozmowie z "Echem Dnia" o tym, jak wygląda chowanie osób zmarłych z powodu covid-19.
Z wywiadu dla kieleckiego dziennika dowiadujemy się, że przez pandemię koronawirusa praca pani Marleny całkowicie się zmieniła. – Jest bardzo ciężko. Teraz ciało osoby zmarłej na covid-19 już w szpitalu wkładane jest do dwóch worków, potem odbieramy je my, przychodzimy ubrani w specjalne kombinezony i maski na twarzach – relacjonuje prosektor.
– Od dwóch, trzech tygodni ludzie umierają wręcz masowo – powiedziała Marlena Barańska, dodając, że tylko w ostatni weekend zakład zorganizował ponad 30 pogrzebów.
– Dla wielu ludzi najgorsze jest to, że nie mogą zobaczyć zmarłej, bliskiej im osoby i chyba czują, że przez to nie mogą się pożegnać. Każdy reaguje na takie sytuacje inaczej, ale niestety bardzo często rozpacz jest ogromna – przyznała.
Przypomnijmy, że w czwartek 5 listopada w swoim komunikacie Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 27 143 zakażeniach koronawirusem. Niestety, zmarło też 367 kolejnych osób chorych na covid-19.