
Młodzi Polacy zaczęli reprezentować w życiu dwie skrajne postawy. Jedni wciąż gonią za karierą, inni już po maturze myślą o ślubie, a studia odkładają, by urodzić dziecko. Stają się bardziej konserwatywni od swoich rodziców, czy po prostu kalkulują i w rodzinie widzą dziś sposób na bezpieczne życie?
Po obronie licencjatu to był prawdziwy wysyp. Jakaś szalona moda na ślub latem. A teraz znajomi ścigają się na Facebooku, kto szybciej wrzuci zdjęcie z USG.
Czy to zatem prawda, że młodzi Polacy są coraz bardziej konserwatywni? Z niedawnych badań CBOS wynika, iż w grupie wyborców-studentów, pomiędzy 18. a 24. rokiem życia największą liczbę zwolenników ma konserwatywne i prorodzinne Prawo i Sprawiedliwość. Liberalny światopoglądowo Ruch Palikota w tym badaniu poparło jedynie 15 proc. najmłodszych wyborców. Gdy CBOS badał preferencje wyborcze młodych w 2010 roku również najwięcej z nich (39 proc.) zdecydowanie stwierdziło, że "identyfikuje się z prawicą".
Mówienie o konserwatywnej młodzieży to tezy stricte polityczne. To są życzenia prawicy, która zaklina rzeczywistość. Prorodzinne poglądy sporej części młodzieży to raczej czysta kalkulacja, jak będzie łatwiej żyć.
I z tego powodu znaczna część młodych, już nawet zaraz po maturze decyduje się na małżeństwo, a potem dziecko. Ponieważ wykalkulowali sobie, że tak będzie lepiej. – Nikt się już nie dziwi, że na uczelni są studenci trzydziestoletni, że ze zdobyciem dyplomu można poczekać. Jedni wybierają macierzyństwo po trzydziestce, inni dopiero wtedy chcą zdobyć wykształcenie - stwierdza Konrad Maj.
Pracy od razu po studiach i tak nie ma, więc po co się ze wszystkim w życiu poświęcać dla papierka?

