Warszawski ratusz zakazał środowiskom prawicowym organizacji Marszu Niepodległości. Mimo to narodowcy nie poddają się i zapowiadają inną "formę" marszu w Święto Niepodległości. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", stołeczni policjanci nie są zadowoleni, że będą musieli ochraniać narodowców i już zapowiadają masowe zwolnienia lekarskie.
– Wolę dziesięć razy ochraniać kobiety ze strajku kobiet niż bojówkarzy ze Straży Narodowej – mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z policjantów z oddziałów prewencji.
– Z jednej strony dostajemy sugestie od władz Warszawy, że będą nalegać, abyśmy marsz rozwiązali, a z drugiej mamy sugestie od władz państwowych, aby na narodowców spoglądać pobłażliwie. Tu już więc nie chodzi o bezpieczeństwo, ale o politykę. W tej sytuacji najlepiej pozostać w domu – twierdzą stołeczni policjanci.
Dlatego funkcjonariusze już teraz zapowiadają, że jedynym wyjściem będzie dla nich zwolnienie lekarskie, które nie tylko ochroni ich od polityki, ale także zakażenia koronawirusem.
– Nie chodzi tylko o nas samych. Za każdym razem, jak wracamy z zabezpieczenia protestów, boimy się, że zakazimy żony i dzieci. W marszu 11 listopada nie będą szły mamy ze strajku kobiet, tylko kibole zdolni do wszystkiego – dodaje jeden z warszawskich policjantów.
"W związku z negatywną opinią Sanepidu, nie wyrażam zgody na organizację 11 listopada zgłoszonego Marszu Niepodległości. Opinia inspekcji sanitarnej, o którą również wystąpił wojewoda, wskazuje na trudną sytuację epidemiczną koronawirusa, szczególnie w Warszawie i całym Mazowszu" – poinformował Rafał Trzaskowski.
Mimo to narodowcy zapowiadają inną formę tego wydarzenia. "W tym roku Marsz Niepodległości będzie zmotoryzowany. Zapraszamy wszystkich patriotów na godz. 14:00 na rondo R. Dmowskiego" – napisał na Twitterze Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.