Eurodeputowany PiS Kosma Złotowski odgrażał się, że w razie powiązania dostępu funduszy UE z praworządnością, Polska nie zamierza opłacać składek członkowskich. Inny europoseł przypomniał mu, że z wnoszenia opłat nie da się po prostu zrezygnować. Chyba, że dane państwo godzi się na wyjście z Unii.
Polskie władze od początku zapowiadają, że nie zamierzają zgodzić się na powiązanie dostępu do funduszy unijnych z praworządnością. Jak informował portal INNPoland.pl, takie stanowisko wyraźnie zaznaczył europoseł PiS Kosma Złotowski.
– Musimy to jasno postawić, że jeżeli ten mechanizm zostanie wprowadzony, a później czysto uznaniowo będzie sprawdzana praworządność w poszczególnych krajach, to nie będziemy płacić składek do wspólnego budżetu, bo nie będzie to dla nas miało żadnego sensu – zapowiedział polityk w jednym z ostatnich wywiadów.
Do jego słów odniósł się europoseł Koalicji Obywatleskiej Andrzej Halicki. "Kolejny dowód na szkodnictwo. Żeby nie płacić składki trzeba być poza Unią Europejską. A więc Polexit?... A tyle było krzyku, żeby nie straszyć!" – przypomniał w swoim wpisie.
Ze względu m.in. właśnie na powiązanie praworządności z unijnymi funduszami negocjacje ws. nowego budżetu UE wciąż trwają. Co prawda po lipcowym szczycie w Brukseli polska delegacji odtrąbiła sukces, ale eksperci wykazali, że Unia wcale nie zrezygnowała ze swoich planów. Stanowisko Polski i Węgier popierają również Łotwa oraz Słowenia.