Nie milkną echa wygłoszonych przez "przebudzoną" Edytę Górniak teorii spiskowych o pandemii koronawirusa. Do jej słów odniosła się koleżanka po fachu - Fiolka Najdenowicz. Napisała, jak bardzo owe teorie są niebezpieczne i wytknęła diwie jej zachowanie na koncertach. W dyskusję włączyły się też osoby działające w branży muzycznej.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Edyta Górniak w swoim niedawnym streamie na Instagramie zupełnie odpłynęła. Stwierdziła, że maski ochronne są "kawałkiem plastiku, który podzielił ludzi". Nie brakowało zarzutów, że "światowe układy mające na celu zniszczenie Polski" celowo budzą w społeczeństwie strach przed zarazą, a "Bill Gates chce zdepopulizować ludzkość". Powiedziała też, że w szpitalach nie leżą tak naprawdę chorzy i umierający pacjenci, tylko... statyści.
Na jej kontrowersyjne wypowiedzi odpowiedziała Fiolka Najdenowicz. "Muszę, bo się uduszę. Szlag mnie bowiem trafił nieziemski, gdy usłyszałam słowa słynnej epidemiolożki Edyty Górniak o 'statystach' leżących w szpitalach. Znając jej zasięgi - naraziła tymi bredniami życie i zdrowie setek tysięcy ludzi i to jest haniebne" – napisała wokalistka.
Następnie opisała, jak wyglądała współpraca z Edytą Górniak na eventach. "Była absolutnym koszmarem. Pamiętam, gdy musiałam ustalić, czy Edzia jest dostępna w jakimś terminie i w ciągu JEDNEGO dnia - zwolniła TRZECH impresariów. Dostaliśmy drgawek. Imprezy, gdzie była transmisja telewizyjna na żywo - to już była masakra, bo fochy były godne Whitney Houston i nie było wiadomo, czy wejdzie na antenę na czas" – wspomina Najdenowicz.
Pod jej postem znajdziemy komentarze osób pracujących w branży muzycznej i dziennikarzy. Również nie mają dobrych wspomnień związanych z Górniak. Opisują jak problematyczne było przeprowadzenie z nią wywiadu, a także jej wymagania koncertowe. "Jej asystentka w garderobie sprawdzała termometrem temperaturę wody do picia" – czytamy.
Jednak jestem zdziwiona faktem, że Państwo jesteście zdziwieni. Nie słyszałam bowiem ani jednej inteligentnej wypowiedzi z jej ust i to od zarania jej kariery. Pamiętacie obsraną dupcie synusia na czołówkach gazet? Jasne, że pamiętacie. A ja jeszcze pamiętam billbordy z nią, w sztokholmskim metrze, dama bowiem była u progu światowej kariery, ale niestety ją zje*ała poprzez swoje fochy i gwiazdorzenie.