WOW! Czytelnicy naTemat zebrali 30 tys. zł na spaloną przez narodowców pracownię Pana Stefana
redakcja naTemat
16 listopada 2020, 12:28·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 listopada 2020, 12:28
Płonące mieszkanie stało się ponurym symbolem tegorocznej edycji Marszu Niepodległości. Jego uczestnicy w imię patriotyzmu niszczyli miasto i atakowali policję. Jedną z ofiar jest Stefan Okołowicz, a dokładniej jego pracownia, którą podpalono racami. Redakcja naTemat założyła spontaniczną zbiórkę, której efekty i tempo przerosły nasze oczekiwania.
Reklama.
Celowali w balkon z flagą LGBT i logotypem Strajku Kobiet, co już samo w sobie było smutne. Nie dorzucili i w efekcie race wylądowały dwa piętra niżej, podpalając lokal w kamienicy. Szybko okazało się, że to pracownia uznanego znawcy twórczości Witkacego Stefana Okołowicza.
Mieszkanie podpalone w trakcie Marszu Niepodległości
Zdjęcia i nagrania z całego zajścia szybko obiegły internet i wszystkie media. Policji po kilku dniach udało się nawet zatrzymać sprawcę, który już szykował się do wyjazdu za granicę.
Jako redakcja postanowiliśmy temat nie tylko nagłaśniać i opisywać, ale także wymiernie pomóc. Założyliśmy spontaniczną zbiórkę w serwisie Zrzutka.pl. Cel? Okrągłe 10 000 złotych na remont podpalonego lokalu.
Zbiórka na Stefana Okołowicza
Efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Gdy kładliśmy się spać, kwota po kilku godzinach już przekraczała założony cel. Rano nasi czytelnicy zebrali już trzy razy więcej niż zakładaliśmy, dlatego zatrzymaliśmy zrzutkę w momencie, gdy na liczniku było 30 777 złotych.
Jesteście niesamowici, za co bardzo dziękujemy. Zbiórka rozeszła się viralowo po polskim interencie i 11-12 listopada była najpopularniejszą zrzutką w całym serwisie Zrzutka.pl! Wpłacaliście zarówno symboliczne kwoty, jak i te robiące naprawdę duże wrażenie po 500 czy 1000 złotych. Łącznie dokonaliście aż 1159 wpłat!
Skontaktowaliśmy się ze Stefanem Okołowiczem, który był szczerze zaskoczony takim tempem i solidarnością Polaków.
– To niesamowite, fantastyczna solidarność ludzi, którzy zareagowali w ten sposób. Jednak nie jest z nami tak źle, Polacy nie są obojętni. Sytuacja w pandemii jest trudna, jest cała masa poszkodowanych osób, które potrzebują pomocy, dlatego tym bardziej jestem zdumiony, że w takiej sprawie ludzie reaguja i wymiernie pomagają – mówi w rozmowie z naTemat sam zainteresowany.
I dodaje, że wraz ze współpracownikami z Instytutu Witkacego bardzo pozytywnie odbierają odzew Polaków. – Czuję się tym naprawdę podbudowany. Tak duża liczba zupełnie nieznanych mi osób wykazała się ponadprzeciętnym poziomem empatii. Bardzo dziękuję – słyszymy od Stefana Okołowicza.
Jak wyjaśnia Okołowicz, koszt remontu został wstępnie oszacowany na 13 000 złotych. Na szczęście nie ucierpiały żadne dzieła czy archiwa (znajdują się w innej lokalizacji), a głównie podłoga, ramy okienne oraz drzwi sforsowane przez straż pożarną.
Co się stanie z pieniędzmi ze zbiórki?
Nadwyżki nasz rozmówca naturalnie nie chce zatrzymać dla siebie. Chciałby przekazać ją na cel społeczny, a dokładniej Instytut Witkacego i wydawane przez niego pismo. Jak mówi, państwowe dotacje są niewielkie, a to wymiernie pomoże tej instytucji. – Przygotujemy specjalne wydanie, w którym nie tylko wszystkim podziękujemy, ale i napiszemy, jakie były związki rodziny Witkacego z rodziną Piłsudskiego, a te wbrew pozorom były spore – opowiada z pasją.
Jesteśmy w trakcie załatwiania formalności ze Stefanem Okołowiczem, które pozwolą możliwie szybko przekazać mu zebrane środki bezpośrednio. Sama zbiórka także została już zweryfikowana w serwisie Zrzutka.pl. O dalszych postępach będziemy informować tak, by cała sprawa była możliwie transparentna.
Raz jeszcze dziękujemy, że mogliśmy to wspólnie zrobić!
Aktualizacja:
W poniedziałek 16 listopada wszystkie konta, zrzutki, a także dyspozycje przelewów zostały pozytywnie rozpatrzone przez serwis Zrzutka.pl. Przelewy zostały wykonane bezpośrednio ze Zrzutka.pl na wskazane nam przez Stefana Okołowicza konto, czego dowody zamieszczamy poniżej. Ze względów bezpieczeństwa przelewy zostały podzielone na maksymalnie 10-tysięczne kwoty.