Jeżeli liczba zakażeń koronawirusem nie spadnie poniżej 10 tysięcy przypadków dziennie, to rząd może zablokować start sezonu narciarskiego w Polsce – podaje nieoficjalnie RMF FM.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Hotelarze i restauratorzy mogą nie doczekać się odrobienia strat spowodowanych wyhamowaniem gospodarki w czasie epidemii koronawirusa. Właściciele stoków narciarskich mogą zapomnieć o sezonie jak co roku, choć zapewne bardzo na to liczą.
Jednak rząd stawia sprawę jasno. Jeśli dobowe liczby zakażeń koronawirusem będą takie jak obecnie, nie ma mowy o tym, by turyści stanęli w kolejkach do wyciągów narciarskich.
A wiadomo, że zimowa turystyka górska i narciarska to źródło utrzymania setek tysięcy ludzi. Trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób skończyłoby się dla nich ewentualne zakazanie działalności stoków i wyciągów narciarskich. Jak podaje RMF FM, na razie liczba rezerwacji na okres świąteczno-noworoczny jest niewielka.
Jak informowaliśmy w połowie października w naTemat, relatywnie optymistyczne informacje dla miłośników nart i snowboardu napłynęły z Austrii. Rząd Sebastiana Kurza wprowadził w życie "Pakiet dla bezpiecznej turystyki zimowej", na podstawie którego w sezonie narciarskim 2020/2021 funkcjonować mają wyciągi, szkółki, a także gastronomia i lokale z ofertą après-ski.