Polska i Węgry zawetowały unijny budżet, wywołując międzynarodową burzę. Oprócz premiera Słowenii nie widać jednak, by ktoś w Europie miał je w tym kroku poprzeć. Wręcz przeciwnie, nawet Czechy i Słowacja, sąsiedzkie kraje i sojusznicy z Grupy Wyszehradzkiej, szybko dały do zrozumienia, jak ważna jest praworządność.
Po zawetowaniu przez Polskę i Węgry unijnego budżetu, szybko pojawiła się wizja, że Unia może jednak poradzić sobie z budżetem bez nich. Komentarze w Polsce są bezlitosne, za granicą też. Widać, że w UE coraz bardziej dla rządów obu krajów tracą cierpliwość.
Niektórzy w internecie kpią z unii polsko-węgierskiej, bo oprócz premiera Słowenii, który skrytykował mechanizm wiązania funduszy europejskich z praworządnością, za Polską nie wstawił się nikt. Nawet pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej wybrały przeciwną drogę.
Na nic zdały się ostrzeżenia Mateusza Morawieckiego. Przypomnijmy, premier grzmiał w Sejmie: – Przyjęcie takiego rozwiązania groziłoby rozpadem Unii Europejskiej. Bo dziś to jest skierowane przeciwko nam czy Węgrom. Za kilka lat może być skierowane przeciwko komu innemu. Taka Unia Europejska nie miałaby szansy przetrwać. Unia Europejska, która wciska słabszych do kąta, to nie jest Unia Europejska, do jakiej wstępowaliśmy
Naszych południowych sąsiadów te słowa najwyraźniej nie przekonały. Mniej więcej gdy premier Morawiecki bronił w Sejmie decyzji Polski o wecie do budżetu UE, szefowie MSZ Czech i Słowacji brali udział w konferencji Forum Europejskie w Pradze.
I obaj orzekli, że spór o unijny budżet związany z wetem Węgier i Polski nie powinien opóźnić wypłat dla poszczególnych państw. A praworządność jest jedną z podstawowych wartości UE.
– Nie zawsze możemy zgadzać się z naszymi partnerami w Grupie Wyszehradzkiej – stwierdził minister spraw zagranicznych Czech Tomáš Petříček. Dodał, że we wspólnym interesie wszystkich państw UE jest jak najszybsze wdrożenie Funduszu Odbudowy. A dla Czech kompromis wynegocjowany przez Niemcy jest do zaakceptowania.
– Z tego, co wiem, nasze stanowisko jest takie jakie jest i nie będzie zmienione. Czechy popierają budżet. Nasz premier nie chce kolejnego konfliktu z UE, bo ma już wystarczająco swoich konfliktów – mówi naTemat czeski dziennikarz Martin Ehl.
Jak reagują na Słowacji
Szef słowackiego MSZ również odniósł się do praworządności. "Nie uważam za realistyczne całkowitego odejścia od zasady praworządności w odniesieniu do funduszy UE. To nie jest właściwe rozwiązanie" – cytuje jego słowa serwis EuroActiv, przytaczając całą relację z konferencji w Pradze.
Ivan Korčok powiedział, że zaapeluje do kolegów w Polsce i na Węgrzech, aby nie blokowali kompromisu w sprawie wieloletniego budżetu UE.
"To dla nas bardzo ważne, aby znaleźć sposób na odblokowanie sytuacji. Myślę, że także Polska i Węgry muszą przezwyciężyć skutki społeczne i gospodarcze kryzysu spowodowanego przez koronawirusa" – powiedział jeszcze czeski minister Tomáš Petříček.
Jaki wpływ może mieć to wszystko na Grupę Wyszehradzką? – To nie jest pierwszy raz, gdy w ramach Grupy Wyszehradzkiej nie zgadzamy się w bardzo ważnych rzeczach. Zdarzało się to wiele razy – reaguje w rozmowie z naTemat Magda Vášáryová, były ambasador Słowacji w Polsce. Od początku śledzi działania grupy V4.
– Słowacja jest w strefie euro, jest bardzo proeuropejska. Mamy wielkie problemy, nie tylko z Polską, również z Węgrami, a czasami też z Czechami. Ale to nie znaczy, że chcielibyśmy rozwalić Grupę Wyszehradzką. Historycznie jest to pierwsza współpraca tych czterech narodów. Trzeba rozmawiać. Nie zawsze zgadzać się, ale rozmowy są potrzebne – uważa.
Mówi, że Słowacy spokojnie reagują ws. weta Polski i Węgier. Czekają, co będzie. Polska już nie raz pokazywała, że idzie swoją drogą. I nie miało to wpływu na V4.
Ale na Twitterze już pojawiają się dosadne komentarze. Z jednej strony, że " Czechy i Słowacja nie stanęły po właściwej stronie". Z drugiej – "brawo dla Słowacji i Czech za zdroworozsądkowe i propaństwowe podejście".