Dziennikarz Paweł Reszka zamieścił na Facebooku dramatyczny raport z pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem. W długim wpisie zatytułowanym "Dlaczego ludzie umierają?" pojawia się relacja anestezjologa mającego na co dzień styczność z chorymi na COVID-19.
Paweł Reszka zaczyna swój wpis od pytania: czemu jest tak źle, skoro statystycznie sytuacja wygląda całkiem dobrze? Przecież w raportach MZ znajdujemy informacje o wolnych łóżkach i respiratorach czekających na najciężej chorych zakażonych.
"Są jednak pytania: czy stoi przy nich odpowiedni sprzęt? Mają dostęp do tlenu? Skąd wzięto lekarzy, pielęgniarki, ratowników, by je obsługiwali? Łóżka są na serio? Czy też dyrektorzy szpitali, by poprawić humor ministrowi, tworzyli je szybkim pociągnięciem pisaka, robiąc np. z interny 'internę covidową'?" – pyta dziennikarz.
W kontrze do optymistycznych danych przytacza relację lekarza pracującego w jednym z koronawirusowych szpitali. "Konsultacje, wkłucia centralne, reanimacja.
Pacjenci umierają. Mój ostatni 24-godzinny dyżur odmierzała śmierć: zgon, zgon... pizza (zdążyłem zjeść połowę, bo mnie wezwali), zgon, zgon... Półtorej godziny snu i znów wezwanie. 'Leć, bo się pacjent załamał'. Biegnę. Nie dobiegłem na czas. Taki dyżur to standard" – czytamy w poście Reszki.
Medyk w przytoczonej relacji podkreśla też, że w szpitalu panuje ogromny chaos. "Personel przypadkowy, z łapanki" – informuje. Z jego relacji wynika, że brak sprzętu wcale nie jest najgorszym problemem. Brakuje przede wszystkim odpowiednio przeszkolonego personelu.
"Na interwencję do drugiego budynku szpitalnego, gdzie jest kilka „lżejszych” oddziałów covidowych, jeździmy karetką. Leczy tam fajny hematolog, miły chirurg, neurolog, nefrolog. Ale nie ma anestezjologów, lekarzy medycyny ratunkowej ani sprzętu. Więc jak się ktoś pogorszy, muszą wzywać nas. Najczęściej wzywają na ostatnią chwilę" – przyznaje lekarz.
"Anestezjolog ma grubą skórę. Często oglądamy śmierć. Mamy taką pracę. Mówimy: 'mogę reanimować i jeść kanapkę', ale dziś łapię się za głowę. Jesteśmy wykończeni fizycznie i psychicznie. A to nie jest nawet środek epidemii" – relacjonuje bohater wpisu Reszki. Pod koniec wpisu wspomina o tym, że ma nadzieję, iż wkrótce sam się zakazi. Wtedy będzie mógł w końcu odpocząć.
W polskich szpitalach przebywa obecnie 22 478 pacjentów z COVID-19. Zajętych jest 2 125 respiratorów. Tak wynika przynajmniej z danych MZ. W sobotę resort poinformował o prawie 25 tys. kolejnych zakażeń koronawirusem. Zmarło znów ponad pół tysiąca chorych.