– Dziennie możemy myśleć o zaszczepieniu 50 tys. osób, miesięcznie – 1,5 mln – uważa prof. Włodzimierz Gut. Jego zdaniem realne efekty szczepionki odczujemy sezonie jesiennym 2021.
W ostatnich tygodniach coraz częściej mówi się, że szczepionka na koronawirusa może pojawić się w Polsce już na początku przyszłego roku. W rozmowie z Interią wirusolog prof. Włodzimierz Gut zaznaczył, że nawet jeśli preparat będzie dostępny już w styczniu – do czego odnosi się sceptycznie – na efekty jego działania będzie trzeba trochę poczekać.
– Dziennie możemy myśleć o zaszczepieniu ok. 50 tys. osób. To realne możliwości, gdy oczywiście zabezpieczymy miejsca szczepień w odpowiednie chłodnie, bo inaczej więcej szczepionek zmarnujemy niż wykorzystamy. To pozwala myśleć o zaszczepieniu 1,5 mln osób miesięcznie – wyjaśnił Gut, przypominając, że do zatrzymania transmisji wirusa potrzebne jest zaszczepienie 60 proc. obywateli.
Dodał jednak, że do pewnej poprawy może dojść wcześniej. – Oczywiście, jeżeli zaczniemy szczepienia od grup ryzyka, to po pewnym czasie ograniczymy śmiertelność wirusa, jak i jego najgorsze skutki dla systemu ochrony zdrowia. Realne jest jednak to, że efekty szczepień globalnie odczujemy w kolejnym jesiennym sezonie zakażeń – powiedział wirusolog.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział już, że pierwsze dostawy szczepionki mogą dotrzeć do Polski w okolicach 18 stycznia. Jego optymizm studzi jednak prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. Ekspertka wskazała aż trzy argumenty podważające możliwość tak szybkiego pojawienia się leku w naszym kraju.