W poniedziałek po południu w Warszawie odbywa się kolejna blokada ulic w ramach Strajku Kobiet. Demonstranci gromadzili się m.in. przed siedzibą MEN. Kilka osób przykuło się tam do bramy zjazdowej na jej teren. – Biedni ludzie, zamiast zająć się czymś pożytecznym, robią sobie igrzyska – skomentował to szef resortu Przemysław Czarnek.
Demonstranci pojawili się w okolicach budynku MEN w al. Szucha. Domagają się dymisji Przemysława Czarnka. Kilku uczestników protestu blokowało wjazd na teren ministerstwa, przykuwając się do bramy wjazdowej. Co na to sam minister?
Podczas rozmowy dziennikarz Polskiego Radia zasugerował mu, że "chyba mają problem pod bramą". – Mamy problem pod bramą, ale co zrobić? Jest jak jest. To nie mój problem, to problem tej pani, która się przykleiła. Biedni ludzie, zamiast zająć się czymś pożytecznym, robią sobie igrzyska – odpowiedział Czarnek.
– Działania, które nazywają wolnością, nie mają z nią nic wspólnego. Nie ma wolności bez odpowiedzialności – dodał minister edukacji narodowej.
Oskarżenia protestujących nazwał "kłamliwymi". Zapewnił, że "wymyślają niestworzone rzeczy" na jego temat. Stwierdził także, iż demonstranci "ukochali anarchię", o czym mają świadczyć ich hasła, m.in. "edukacja bez ministra".
W poniedziałek w Warszawie prowadzona jest kolejna blokada ulic będąca częścią Strajku Kobiet. Znów jest nerwowo. W trakcie protestu zatrzymana została fotoreporterka Agata Grzybowska. Z relacji i nagrań wynika, że policjanci musieli wiedzieć, iż mają do czynienia z przedstawicielką mediów.