Organizacja Fame MMA wydała oficjalne oświadczenie po nieoczekiwanym incydencie na ósmej gali. Surowa kara dotknie nie tylko Marcina Najmana, ale także jego trenera Damiana Herczyka.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Konfrontacja obu zawodników odbyła się na zasadach boksu pokazowego w małych rękawicach, w związku z czym nie wliczała się ona do ich dorobku zawodowego. W pierwszy sekundach walki "obrońca Częstochowy" dopuścił obalenia rywala za, co sędzia odjął mu jeden punkt. Po chwili pojedynek zakończył ruch Najmana, który kopnął Życińskiego i został zdyskwalifikowany.
W oktagonie zawrzało, a rywale chcieli kontynuować wymianę ciosów. Do akcji wkroczyła ochrona i sam trener Najmana. Damian Herczyk sam miał zaatakować "Don Kasja", w wyniku czego celebryta odniósł kontuzję nogi.
Dożywotnia dyskwalifikacja Najmana
"W stosunku do Pana Marcina Najmana zastosowana zostanie najsurowsza z możliwych kar polegających na dożywotniej dyskwalifikacji jego osoby z jakiejkolwiek aktywności związanej z Federacją FAME MMA" – czytamy na starcie oświadczenia.
FAME MMA podaje, że umowa z Marcinem Najmanem ulega natychmiastowemu rozwiązaniu z jego wyłącznej winy. Konsekwencją jest także niewypłacenie całości honorarium. "Środki pieniężne mają zostać przekazane na rzecz Życińskiego oraz Polskiemu Związkowi MMA (PZMMA) w celu wsparcia młodych i utalentowanych amatorów sztuk walk" – podaje FAME MMA.
Trener Damian Herczyk został natomiast dożywotnio wykluczony z FAME MMA, wliczając w to uczestnictwo w jakichkolwiek wydarzeniach organizowanych przez Federację w przyszłości.