Zbigniew Ziobro przekonywał na konferencji prasowej, że Polska powinna twardo negocjować w sprawie budżetu Unii Europejskiej i mechanizmu praworządności. Szef Solidarnej Polski najwyraźniej zapomniał o jednej, bardzo istotnej rzeczy.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– To są negocjacje. W negocjacjach nie można być, za przeproszeniem, "miękiszonem", trzeba być twardym, trzeba potrafić dbać o interesy własnego kraju, Polski – w taki sposób minister sprawiedliwości skomentował zapowiedzi weta do unijnego budżetu.
Zbigniew Ziobro przekonywał, że w historii Unii Europejskiej "wielokrotnie różne państwa stosowały weto lub groziły jego użyciem".
– Niedawno groził użyciem weta premier Holandii w czasie lipcowego szczytu, kiedy też ja namawiałem premiera Mateusza Morawieckiego, by zdecydował się na zastosowanie tego instrumentu i nikt nie zarzucał premierowi Holandii, by tego nie robił, bo to oznacza rozpad Unii Europejskiej utratę poważania dla Holandii – argumentował lider Solidarnej Polski.
– Wbrew narracji niektórych mediów i ośrodków politycznych Solidarna Polska, ja - jako minister sprawiedliwości - i cały rząd Zjednoczonej Prawicy nie atakujemy Unii Europejskiej. My bronimy Unii Europejskiej w jej aktualnym, traktatowym kształcie – dodał Zbigniew Ziobro.
Jak się wyraził, jeśli "ktoś dziś dopuszcza się zamachu na Unię Europejską i atakuje podstawy Unii Europejskiej, to prezydencja niemiecka".
Stanowiska Polski broniła też w Parlamencie Europejskim była premier. Zdaniem Beaty Szydło, w Unii Europejskiej podejmuje się dziś "próby narzucania Europie rozwiązań niezgodnych z Traktatami".