Cała południowa Polska jest wściekła. Ludzie mówią o katastrofie i tragedii, załamują ręce. – To jest odlot, co oni wyczyniają. To jest chore! Wszystkich nas puszczą z torbami! – oburza się właściciel pensjonatu w Bukowinie Tatrzańskiej. W tej gminie PiS rządzi niepodzielnie, nie ma żadnej konkurencji.
Bukowina Tatrzańska to jedna z najpopularniejszych i najbardziej obleganych zimą gmin w Polsce. Obejmuje stoki w Białce Tatrzańskiej, Jurgowie, Czarnej Górze, Bukowinie, ale też mniejsze miejscowości, gdzie turyści chętnie szukają noclegu, jak Groń czy Leśnica.
Dla narciarzy to raj w polskich warunkach. Na jednym karnecie można "obskoczyć" stoki we wszystkich pobliskich miejscowościach. Co roku w Święta Bożego Narodzenia nie można tu szpilki wepchnąć, o Sylwestrze, Nowym Roku i feriach nie wspominając.
– Dziś jest tragedia. Nie mam ani jednego turysty. Ludzie dzwonią, nie wiedzą co robić, każdy czeka. Miałem rezerwacje na ferie, ale jak Morawiecki ogłosił, że wszyscy mają mieć w tym samym terminie, zaraz rozdzwoniły się telefony. Wszyscy chcieli zmieniać rezerwacje, ale przecież nikt nie wie, co będzie. To jest jakiś czeski film – reaguje właściciel jednego z pensjonatów.
– Przecież rozłożą nas wszystkich na łopatki, jak zamkną całą bazę turystyczną! Słowacy już się szykują, że przejmą naszych turystów. Jak u nas nie będzie można nocować, to nikt się tu nie zatrzyma, tylko będą jechać dalej, za granicę. To jest odlot, co oni wyczyniają. To jest chore – wścieka się kolejny.
Przypomnijmy, rząd zdecydował, że stoki narciarskie będą otwarte. Ale na nocleg turystów przyjmować nie wolno. Do tego doszło zamieszanie z feriami zimowymi. I nawet w bardzo pro-rządowych gminach ludzie bardzo to odczuwają.
Bukowina Tatrzańska, jak wiele gmin w tym regionie, to bardzo silny elektorat PiS. W 2019 roku w wyborach do Sejmu Prawo i Sprawiedliwość zdobyło tu prawie 69 proc. głosów. Na Andrzeja Dudę głosowało 68,74 proc. wyborców.
W Radzie Gminy PiS nie ma konkurencji. W ostatnich wyborach samorządowych zdobył tu 100 proc. mandatów. Z PiS jest również wójt. W 2018 roku poparło go 60,87 proc. wyborców. "W tej gminie PiS bierze wszystko! Wielki triumf PiS w Bukowinie Tatrzańskiej", "Wyborczy rekord PiS! Partia Kaczyńskiego zmiażdżyła konkurencję" – grzmiały media po ostatnich wyborach samorządowych.
Krakowski serwis krknews.pl opisywał na przykład: "Prawica zawsze uzyskiwała dobre lub nawet bardzo dobre wyniki w wyborach na Podhalu. To, co wydarzyło się w niedzielę w Bukowinie Tatrzańskiej stanowi jednak rekord nie do pobicia, a co najwyżej do wyrównania: wszystkie 15 mandatów w radzie gminy zdobyli kandydaci z Prawa i Sprawiedliwości".
Wójt Bukowiny komentuje
Informacja o zmianie dotyczącej ferii zimowych, a także zakaz przyjmowania turystów, zmroziła tu wszystkich. Choć opinie są różne, i takich, co złego słowa nie powiedzą na rząd, absolutnie nie brakuje.
– Ciężko to komentować. Nikt nie wyobraża sobie, że w tej formie mogłoby to funkcjonować. To są dramaty ludzkie. U nas nie ma rolnictwa, ani przemysłu. 80 proc. ludzi żyje z turystyki. Oni stracą podstawowe źródło dochodu. A to znaczy, że przez rok nie będą mieli co wsadzić do ust. Bo to nie jest tak, że my zarabiamy przez cały rok. Zarabiamy w zimie, w lecie mamy dużo mniej turystów. Budżet roczny to 70 proc. zimy, a 30 proc. lata – mówi naTemat wójt Andrzej Pietrzyk.
Mieszkańcy dzwonią do niego, przychodzą. – Są załamani – przyznaje.
"Zapowiedzi rządu dotyczące funkcjonowania szeroko pojętej branży turystycznej w najbliższym sezonie zimowym (...) zaskoczyły nas samorządowców równie mocno, co przedsiębiorców. Wyrażamy ogromnie zaniepokojenie przewidywanymi konsekwencjami podjętych rozstrzygnięć" – czytamy.
– Najgorszy jest zakaz przyjmowania gości w pensjonatach czy hotelach. Wyciągi mogą działać, tylko kto będzie z nich korzystał? Turysta z Warszawy, czy Poznania, przyjedzie na narty na jeden dzień? Chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że turystyka narciarska to system połączony, razem z wyciągami musi być dostępna baza noclegowa oraz gastronomiczna. Jesteśmy gotowi poddać się rygorom sanitarnym aby przyjąć turystów i przetrzymać ten trudny okres – deklaruje wójt.
Twierdzą, że nikt nie obwinia rządu
Czy ludzie w gminie są rozczarowani PiS? – Nie podchodziłbym do tego w ten sposób. Nie spodziewałbym się, że inny rząd podjąłby inne decyzje. Jest walka z pandemią i to rozumiemy. Spodziewamy się jedynie, że ktoś pochyli się nad problemem i finalne decyzje będą inne. Chcielibyśmy po prostu przyjąć turystów i pracować – odpowiada wójt Andrzej Pietrzyk.
Uważa, że nikt nie myśli w kierunku obwiniania rządu.
Faktycznie, obrońców w Bukowinie Tatrzańskiej nie trudno znaleźć. – Przecież w Austrii, czy we Włoszech nie ma PiS-u a też są obostrzenia. Rząd nie ma wpływu na pandemię. Wszyscy mamy związane ręce koronawirusem, kraje europejskie cierpią tak samo, jak my. Obwinianie rządu to niesłuszne pomówienia, to bzdura i absurd, proszę w to nie wierzyć! Nie wierzę, że jakby była inna opcja polityczna byłoby inaczej – reaguje z wściekłością przedsiębiorca z branży transportowej.
Przyznaje, że od początku pandemii w Bukowinie wożą o jedną trzecią turystów mniej niż kiedyś. – Każda branża turystyczna to odczuwa, ale niesłusznie wściekają się na rząd. U nas PiS rządzi i nic się tu nie zmieni. Choć uważam, że z tą piątką dla zwierząt pan Jarosław Kaczyński strzelił sobie w kolano – dodaje.
Właściciele pensjonatów liczą straty
Zdania są jednak podzielone. Telefon do pierwszego, przypadkowego pensjonatu. – Oczywiście, że jesteśmy rozczarowani. Jak wszyscy. Gdyby miało tak być, jak zapowiadają, to dla nas jest katastrofa. Naturalnie, że nie spodziewalibyśmy się czegoś takiego po tym rządzie. To co, się dzieje dla nas jest zupełnie niezrozumiałe. Jak ludzie mają prowadzić biznesy i to tylko przez dwa tygodnie? – burzy się właściciel.
Kolejny: – Wszystkich nas puszczą z torbami! To jest tragedia. Zamkną pensjonaty, to gminy nie dostaną podatków od nieruchomości, bo nie będzie z czego zapłacić. Dlaczego nie mogą przyjechać choćby ci, do których apelują, żeby oddawali osocze? Przecież oni są zdrowi.
On już liczy straty. – Z czego mamy płacić pracownikom? Straty będą takie, że rząd nie będzie w stanie tego pokryć. Ja potrzebowałbym ok. 150-200 tys. wsparcia na styczeń, luty, żeby pokryć koszty. Skąd mam to wziąć? To, co robi ten rząd to tragedia. Nawet między sobą nie mogą się dogadać. Połowa legalnego biznesu zbankrutuje. A szara strefa będzie kwitnąć – przewiduje.
Wymienia: – Połowa Polski odczuje te decyzje rządu. Duże hurtownie, które zaopatrują hotele i gastronomię, też w tej chwili leżą, bo nie mają co zrobić z towarem. Sklepy nie są nim zainteresowane, bo mają swoich dostawców. Cała branża transportowa też ma ogromne straty. Jak ktoś ma 10 busów, to ma minimum 20 kierowców. Z czego ma utrzymać 20 osób, jak wszystko leży?
Napisali pismo do rządu
Sołtys Białki Tatrzańskiej i jednocześnie przewodniczący Rady Gminy Bukowina Tatrzańska liczy, że coś jeszcze może się zmienić. Nie krytykuje nikogo. Mówi, że patrzy na to, jakby stał pośrodku.
– Jest jeszcze miesiąc, może coś się zmieni. Jesteśmy zadowoleni, że wyciągi ruszą. Może chociaż miejscowi skorzystają i pojeżdżą na nartach. Ale niesmak jest. Przy takich zasadach jak teraz, mogą przyjechać tylko turyści z bliskiej okolicy. Albo chyba, żeby nocować w kamperze. W ciężkiej sytuacji są zwłaszcza kwaterodawcy. Wszyscy, którzy z tego żyją – przyznaje Władysław Piszczek, który jest też zastępcą prezesa spółki Ośrodek Narciarski Kotelnica Białczańska.
Czy mieszkańcy są rozczarowani działaniami rządu? – Nie patrzę tak na to. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Jeśli ktoś daje takie zakazy, to znaczy, że ktoś to sprawdzał. Że tak musi być – odpowiada.
25 listopada samorządowcy z południa Polski przesłali do rządu swoje pomysły. Do ich opracowania powołali sześcioosobową grupę. W jej skład weszli burmistrzowie i wójtowie Szczyrku, Dusznik Zdrój, Karpacza, Świeradowa Zdrój, Bukowiny Tatrzańskiej i Kościeliska.
– Cała Polska południowa jest w tej samej sytuacji. Pracowaliśmy intensywnie i ufamy, że ktoś pochyli się nad naszymi propozycjami. Ciężko to było zgrać z całą Polską południową, bo chcieliśmy to skonsultować z jak największą liczbą samorządów a czasu było niewiele. W końcu udało się wypracować wspólne stanowisko – mówi wójt Bukowiny.
Teraz trzeba tylko czekać. Choć o nadziei, że będzie lepiej, niektórzy mieszkańcy nie chcą nawet rozmawiać.