Portal Onet.pl przestudiował dokument "Raport McCarricka - Komentarz do 'sensacyjnych' zarzutów medialnych wobec Kardynała Dziwisza", który pod koniec listopada pojawił się na stronie Ordo Iuris. To właśnie w jego treści znaleziono potwierdzenie istnienia listu dot. sprawy molestowania Janusza Szymika, który dotarł jednak do kard. Stanisława Dziwisza.
Autorem "Raportu..." jest adwokat dr Michał Skwarzyński, pracownik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Już na samym początku swojego artykułu naukowego wyjaśnia, że opinię przygotował "w oparciu o informacje przekazane bezpośrednio przez kard. Dziwisza, w tym zawarte w jego prywatnym archiwum, informacje ujawnione przez media oraz materiały publicznie znane z publikatorów Watykanu".
To ten sam list, o który wielokrotnie pytał kard. Dziwisza Piotr Kraśko w wywiadzie dla TVN24. Duchowny powtarzał jednak, że "nie pamięta" takiej sytuacji, "nie kojarzy" takiego listu. – W tej sprawie robiłem nawet kwerendę w kurii i nigdy listu Janusza Szymika nie widziałem – zapewniał kard. Dziwisz.
Odnaleziony list
W "Raporcie..." Skwarzyński potwierdza jednak istnienie listu, bo polemizuje z jego datą. "Ksiądz Isakowicz-Zaleski w materialne prasowym podaje, że '21 kwietnia 2012 r. przyjechałem do krakowskiej kurii i wręczyłem do rąk własnych kard. Dziwiszowi dokumenty'. Jest to błędna data" – twierdzi prawnik.
"Po to archiwizuje się materiały, aby móc je wykorzystać w odpowiedzi na pytania. Pytanie jednak musi zawierać prawidłowe dane, inaczej pozoruje się sytuację, aby budować narrację o tym, że Kardynał coś ukrywa. Nie jest to jedyny podobny "przypadek" w sprawie abpa Stanisława Kardynała Dziwisza. Ksiądz Isakowicz-Zaleski w swoim blogu wskazał ten list, ale ma on datę 24 kwietnia 2012 r. i rzeczywiście po tej dacie taki list jest zarejestrowany w archiwum Kurii Krakowskiej" – cytuje fragment opinii Skwarzyńskiego Onet.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski szybko przyznał się do błędu w dacie i przeprosił za niego. Dementi opublikował na swoim Facebooku. Okazuje się, że "cudowne" odnalezienie listu odświeżyło pamięć kardynałowi Dziwiszowi, który raptem przypomniał sobie sytuację. O tym także dowiadujemy się z "Raportu..." ze strony Ordo Iuris.
"Z rozmowy z abp. Dziwiszem wiem, że po odnalezieniu listu przypomniał on sobie tę sytuację [...] Sprawa księdza sąsiedniej diecezji [pedofila Jana Wodniaka, o którą pytaliśmy kardynała - red.] została przekazana właściwemu Biskupowi, co jest oczywiste, że tego typu sprawy przekazuje się organowi właściwemu" – podaje Skwarzyński.