To sam początek grudnia, do Bożego Narodzenia jeszcze ponad trzy tygodnie, a już się zaczęło. Można się więc spodziewać, że z każdym dniem sytuacja będzie tylko trudniejsza. I coraz częściej klientom InPostu przyjdzie po nocach stać w długich kolejkach, aby odebrać wyczekiwaną przesyłkę.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Ten SMS mocno mnie zaskoczył. O godz. 21.18 przyszła informacja z InPostu:
W SMS-ie nie było ani słowa o tym, co się stanie, jeśli przesyłki nie odbiorę teraz od kuriera.
Wprawdzie była to dość dziwna pora jak na takie powiadomienie, ale okej, punkt InPostu mam blisko bloku, na moment mogę wyskoczyć. Tylko narzuciłem na siebie kurtkę, założyłem buty i po chwili byłem na dole. Szybko się zorientowałem, że to jednak nie będzie "wyskoczenie na moment".
Kurier na ulicy
Samochód kuriera stał przy ulicy, a przy nim zaparkowanych było jeszcze sporo innych aut, a od pojazdu na chodniku ciągnęła się długa na kilkadziesiąt metrów kolejka. Ludzie, owszem, trzymali jako taki dystans, stali mniej więcej metr od siebie. Na oko stwierdziłem, że przede mną jest jakieś 40 osób.
Za mną szybko pojawili się kolejni, komentując absurdalność sytuacji: powoli zbliża się godz. 22.00, a my tu w środku nocy organizujemy nielegalne zgromadzenie. Mężczyzna, który do kolejki przyszedł z psem, rezygnował. Bo zwierzęciu trudno było cierpliwie wytrzymać. W końcu miał to być wieczorny spacer, a nie wieczorny postój.
W kolejce po paczkę
Po strojach widać było, że mało kto był przygotowany na tak długie oczekiwanie. Tymczasem na dworze był już niewielki mróz. Przestępowanie z nogi na nogę przerwał jeden z kurierów, gromko ogłaszając oczekującym, że zapanował chaos i w związku z tym trzeba podzielić klientów: ci, u których numer paczki kończył się cyfrą od 1 do 5, mieli stanąć w kolejce do niego; ci z numerem paczki od 6 do zero mają się ustawić w kolejce do drugiego kuriera.
Nastąpiło przegrupowanie. Szczęśliwie trafiłem do kolejki znacznie krótszej. Przede mną było zaledwie parę osób. Co nie oznacza, że teraz już wszystko poszło szybko i sprawnie.
– Duża czy mała – zapytał ze środka busa kurier klienta przede mną. – Nie wiem, czekam na trzy różne paczki. Nie mam pojęcia, jaka akurat przyszła – odpowiadał mężczyzna. No i zaczynało się długie poszukiwanie niemal po ciemku, tylko z latarką czołówką na głowie. Kurier przerzucał paczki małe i duże, a miał ich pełny samochód, jedna na drugiej, odczytując końcowe cztery cyfry każdej z nich, zanim natrafił na tę właściwą.
Ja też nie miałem pojęcia, czy moja paczka będzie duża czy mała. Wiedziałem, że powinna być lekka. To okazało się niewystarczającą informacją, by przesyłkę znaleźć sprawnie.
Przy samochodzie spędziłem parę minut, obserwując jak kurier świecąc sobie niewielką latarką wczytuje się w małe cyferki każdej z paczek. Zgrabiałą od mrozu ręką złożyłem podpis potwierdzający odbiór przesyłki, a wracając do domu dostrzegłem za sobą kolejkę znacznie dłuższą niż kilkadziesiąt minut wcześniej, bo nowi klienci wciąż dołączali.
W oczekiwaniu na paczkę
Później na Twitterze znalazłem jeszcze inne relacje z tej kolejki. Jeden z internautów pisał, że w jego ogonku oczekiwanie wypadło wyjątkowo długo, bo jedna z pań odbierała jednocześnie ponad 20 paczek!
"Sytuacja ta spowodowana najprawdopodobniej była przepełnieniem wybranego Paczkomatu" – pospieszyła z odpowiedzią na Twitterze firma kurierska.
InPost tłumaczy
Czy przekazywanie paczek klientom w porach nocnych jest praktyką właściwą? Rzecznik firmy InPost Wojciech Kądziołka w rozmowie z naTemat tłumaczy, że wcale nie trzeba odbierać przesyłki w nocy.
– To jest opcja korzystna dla części osób, które czekają na przesyłkę. My nie żądamy, żeby klient wychodził wieczorem do punktu mobilnego. Jednak jeżeli mu się spieszy i chciałby odebrać przesyłkę szybciej, to ma taką możliwość – mówi Kądziołka.
Zapewnia, że gdyby ktoś nie odebrał paczki do godziny 23.00, to przesyłka oczywiście nie zniknie. – Przesyłka trafi do paczkomatu, gdy zwolnią się w nim miejsca – tłumaczy rzecznik InPostu. Przyznaje przy tym, że to może trochę potrwać i opóźnienia czasem mogą się zdarzyć. Podkreśla jednak, że mimo "piku świątecznego" firma utrzymuje rekordowo wysoki na tle branży odsetek przesyłek dostarczonych w czasie "D+1" – na drugi dzień po nadaniu.
W takich sytuacjach przydatna aplikacja InPostu zdaje się na niewiele. Nie otworzymy skrytki smartfonem, bo w skrytce naszej przesyłki nie ma. Pozostaje czekać: albo w kolejce przed samochodem, albo na to, że zwolni się miejsce w paczkomacie i kurier będzie mógł umieścić w nim paczkę. Ale tak to można czekać i czekać.
Kurier czy paczkomat?
Z relacji internautów wynika, że oczekiwanie na mrozie na odbiór przesyłki z punktu mobilnego może potrwać nawet i godzinę.
"Ostatni raz zamawiam coś do paczkomatu. Już godzinę stoję na mrozie w kolejce po paczkę, bo w aucie kuriera paczki są gorzej "poukładane" niż to można sobie wyobrazić... Rozumiem, że jest okres masowych zamówień, ale bez przesady, ile można władować do jednego auta" – narzeka jeden z użytkowników Twittera.
Ale jak się nie odbierze z samochodu od kuriera, to narzekać można nawet bardziej. Bo potem może to oznaczać oczekiwanie wielodniowe.
"@PaczkomatyPL ewidentnie nie ogarniają, przynajmniej u mnie. Najpierw przepełniony paczkomat, po kilku dniach paczka opuszcza punkt magazynowy PaczkoPunkt i od dwóch dni dalej nie może znaleźć właściwego paczkomatu. Wniosek: zależy ci na czasie? - jednak kurier" – pisze kolejny internauta. InPost zaś tłumaczy wszystko przepełnieniem paczkomatów i zachęca do złożenia reklamacji.
Przedświąteczna gorączka
Takie sytuacje w ostatnich latach zdarzały się nieraz. Szczególnie w grudniu panował przesyłkowy chaos. Paczki trafiały nie do tych paczkomatów, gdzie zamówienie składali klienci. Ci zaś stali w długich kolejkach do kurierów w samochodach. Szczytem szczytów zaś było to, co zdarzyło się przed rokiem na warszawskim Ursynowie.
W pobliżu stacji metra, obok paczkomatu, kurier wyładował wszystkie przesyłki na ziemię i zniknął. Zdjęcia obiegły internet, firma InPost rozstała się z niefrasobliwym pracownikiem.
Rzecznik InPost zapewnia, że firma jest przygotowana na gorący okres przedświąteczny. Jak mówi, zrobiono przez ostatni rok bardzo wiele, aby odbiór paczek odbywał się jak najsprawniej.
– W tym roku przeprowadziliśmy bezprecedensowy program inwestycyjny. Otworzyliśmy kilka sortowni regionalnych, otworzyliśmy drugą sortownię centralną w podwarszawskim Mszczonowie, postawiliśmy ponad 3 tys. nowych paczkomatów, a kolejne 3 tys. rozbudowaliśmy. To jest wzrost o kilkadziesiąt procent w porównaniu do roku ubiegłego – wylicza Wojciech Kądziołka.
Czy to sprawi, że uda się uniknąć chaosu przy paczkomatach? Pewności nie ma. A kto chce mieć gwarancję, że świąteczny prezent dotrze na czas, a nie po Nowym Roku, powinien o tym pomyśleć jak najszybciej.
Reklama.
UWAGA Twoja paczka jest w samochodzie u kuriera, który do 23:00 poczeka na Ciebie przy (...). Przy odbiorze podaj 4 ostatnie cyfry numeru paczki (...). Zachowaj odstęp w kolejce!
Wojciech Kądziołka
rzecznik prasowy InPost
Jesteśmy teraz w piku świątecznym. Pracujemy więc w sposób ekstraordynaryjny. Punkty mobilne w naszej działalności stanowią znikomy odsetek. Korzystamy z nich, aby przyspieszyć rotację przesyłek. Dzieje się tak wtedy, gdy do danego paczkomatu klienci kierują bardzo dużo przesyłek.