W domu salezjanów doszło do kolejnego incydentu z użyciem gazu pieprzowego. To nie pierwszy raz, kiedy policja musiała interweniować w parafialne porachunki księży. Wierni i funkcjonariusze są bezradni wobec suspendowanego kapłana, który nie daje za wygraną.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Ksiądz Michał Woźnicki, ministrant i piątka wiernych stoją przed domem zakonnym salezjanów w centrum Poznania. Ludzie kaszlą, łzawią, mrużą oczy i wycierają się chusteczkami. Przyjechała policja. Wszystko doskonale widać na nagraniu.
– Tak, no czuć gaz, ewidentnie – stwierdza jeden z funkcjonariuszy. Podobno zgłoszenie zdarzenia było zwięzłe: na korytarzu domu zakonnego jeden ksiądz zaatakował drugiego gazem.
– Ten ksiądz już raz gazował ludzi w kaplicy. Tylko wtedy nie ośmielił się pryskać prosto w twarz, a jedynie po ziemi rozpylił – odzywa się ks. Woźnicki.
Sprzeczki w domu salezjanów. Nielegalny lokator
Kolejna awantura w domu salezjanów miała miejsce w poniedziałkowy poranek. Jedną stroną konfliktu jest ks. Michał Woźnicki uważany za nielegalnego lokatora.
Kapłan został suspendowany za nieposłuszeństwo, a mimo to, wciąż bezprawnie odprawia msze w 2-pokojowej celi, którą przerobił na roboczą kaplicę. Codzienne nabożeństwa Woźnickiego przyciągają garstkę fanatycznych wiernych.
Drugą stroną jest dyrektor domu zakonnego ks. Arkadiusz Szymczak oraz salezjanin ks. Jacek Bielski. Mężczyźni złożyli już pozew o eksmisję zbuntowanego kapłana, ale nie ma jeszcze ostatecznego wyroku w sprawie.
W poniedziałek rano ks. Woźnicki i jego wyznawcy uniemożliwili odprawianie legalnej mszy odprawianiem "własnego różańca". Właśnie wtedy salezjanie wezwali patrol po raz pierwszy.
Później po powrocie dyrektora ks. Arkadiusza Szymczaka, ksiądz Woźnicki nie chciał go przepuścić, tarasując przejście. Zdenerwowany dyrektor Szymczak złapał Woźnickiego za kurtkę i powalił na ziemię. Rozpętała się szarpanina, a do akcji wkroczył ks. Jacek Bielski, który wyjął gaz pieprzowy i go rozpylił.
Rzecznik wielkopolskiej policji, Andrzej Borowiak potwierdza, że w poniedziałek funkcjonariusze interweniowali u salezjanów dwa razy. – Wylegitymowaliśmy osoby, które tam przebywały, pouczyliśmy, jakie mają prawa – oznajmił. Dodatkowo ks. Woźnicki notorycznie łamie pandemiczne obostrzenia.
Salezjanie nie chcą ks. Woźnickiego
– Woźnicki prowokował, zablokował przejście. Gdy doszło do szarpaniny, jego wyznawcy ruszyli na ks. Szymczaka. Jacek odebrał to jako zagrożenie i użył gazu w obronie dyrektora domu – opowiada jeden z salezjanów.
Na początku października ks. Bielski przerwał nabożeństwo odprawiane przez Woźnickiego. Wkroczył do jego celi i zaczął krzyczeć: "Żadnej mszy tutaj nie ma! Ten człowiek jest tutaj nielegalnie". Na filmiku widać jak pod koniec rozpyla gaz.
Okazuje się, że kiedy Woźnicki przeprowadza nielegalne msze, inni kapłani puszczają głośno muzykę i komunikaty do jego wiernych: "Jesteście sługami szatana".
"Odwiedziny" policji stały się już normą w poznańskiej parafii. Salezjanie mówią otwarcie, że nie mają już siły walczyć z nieposłusznym kapłanem, a Kościół zapowiada, że podejmie wobec niego "kolejne kroki kanoniczne".