
Organizator gejowskich orgii w Brukseli, David Manzheley udzielił wywiadu jednemu z węgierskich portali, w którym odpowiada na działania polskiej policji. Twierdzi, że nie jest Polakiem, a kojarzenie go z poszukiwanym oszustem to odwet za to, że w jego "imprezach" udział miał brać wysoki urzędnik z kierownictwa polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości".
REKLAMA
David Manzheley udzielił wywiadu portalowi 444.hu, w którym zaprzeczył ustaleniom Onetu oraz podejrzeniom polskiej policji, jakoby on miał być poszukiwanym od 2019 roku 36-letnim Dawidem Manzheley, którego służby kraju nad Wisłą szukają za oszustwa. Podkreślił, że nie jest on tą samą osobą, o której piszą polskie media, a jego rodzice nie byli Polakami.
Jego zdaniem działania polskiej policji mają uczynić go niewiarygodnym, gdyż jest świadkiem w sprawie. Najprawdopodobniej chodzi mu o wcześniejsze informacje, jakie podał polskiemu portalowi, że w jego orgiach brali udział czterej politycy PiS. W rozmowie z Węgrami podkreślił jednak, że chodzi o coś jeszcze.
Wyznał, że Polacy chcą go zdyskredytować, ponieważ "jeden z prawicowych liderów polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości jest także jego stałym gościem, co może być upokarzającym faktem dla polskiej partii rządzącej".
Przypomnijmy, że o orgii organizowanej przez 29-latka media dowiedziały się dwa tygodnie po fakcie. Okazało się, że w mieszkaniu, w którym była ona organizowana, doszło do interwencji policji, a funkcjonariusze zatrzymali na niej jednego z europosłów Fideszu, Józsefa Szájera.
Czytaj także: Gangbang Szájera to nie wszystko. Węgierski dziennikarz przypomniał inne skandale ludzi Orbána
źródło: 444.hu
